Widząc wymowny tytuł Alicji Róg „Piąte nie zabijaj” i dodatkowo czytając pierwsze słowa na samym wstępie można pomyśleć sobie, że pewnie będzie grzecznie, pouczająco i zbyt religijnie…
Nic bardziej mylnego… Czułam gdzieś podświadomie, że będzie nieprzyjemnie, źle i niejednokrotnie odrażająco…
Tak w sensie pozytywnym rzecz jasna… bo to wszystko miało oczywiście dodatkowy plus i wzbudzało pożądane zaciekawienie...
„Jeśli na świecie jest choć odrobina zła, możesz być przekonany, że nikt nie pozostanie dobry…”
Klara żyje w świecie pełnym nieczułości, niezrozumienia i znieczulicy…Zamknięta w swojej szalonej przestrzeni, niepewna i chora musi znosić towarzystwo niewalczącej z alkoholizmem matki i wiecznie niewyżytej psycholog…Wszystko to co dzieje się wokół jej życia wywołuje w niej coraz większą odrazę do świata i wzbudza chęć zmienienia go na lepszy… Pozbycia się tego co ją męczy, dołuje i ogranicza…
Spotkanie z nową intrygującą znajomą i pewna jej propozycja nie do odrzucenia sprawia, że Klara przechodzi wewnętrzną metamorfozę, staje się silna i przepełniona pewnością, że to ona może posiadać wielką moc, aby bez żadnych skrupułów walczyć i usuwać całe zło, które ją dotyka i osłabia… dając tym samym sobie olbrzymią satysfakcję, ale przede wszystkim czerpać z takich rozwiązań słodką wewnętrzną przyjemność…
Tak więc zaczyna się dość intensywny etap sprzątania i niesamowita frajda z dokonanych porządków…
Właściwie to historia, któ...