Powieść pt. „Pory roku” Wiery Panowej pojawiła się w grupie książek takich jak „Odwilż” Erynburga i „Rosyjski las” Leonowa, dla których wspólnym mianownikiem było nowe spojrzenie na życie sowieckich obywateli.
W „Porach roku” autorka poruszyła tematykę do tej pory w literaturze sowieckiej niewystępującą. Bardzo przekornie przedstawiła konflikty i jak zwykle zilustrowała to bardzo plastycznym językiem, co jest charakterystyczne dla tej pisarki. Jest w tej powieści dużo polemiki, jest dość „wiernie” ukazane codzienne życie sowieckiego obywatela, z siermiężności, strachu, bólu, biedy wynikającej z wiecznego niedostatku i braków podstawowych artykułów uczyniła prawdziwe piękno, niemalże raj. Srogo osądza tych, który nie pasują do wzoru nowego/prawdziwego człowieka, człowieka sowieckiego, gani mieszczański egoizm, nepmeni, dzięki, którym udało się powstrzymać biedę i dźwignąć gospodarkę są prywaciarzami, jest też pokazowy proces (podobnie jak w książce „Krużylicha”).
Konstrukcja książki jest dość ciekawa, akcja płynna, co sprawia przyjemność w czytaniu. Interesujący wydaje się również wpleciony w powieść fragment dziennika Sierioży, który do otaczającego go życia jest dość krytyczny a zarazem sceptyczny: „Przeczytałem Hamleta. Bardzo słaba sztuka. (…) po prostu jest źle napisana. Obłęd Ofelii nie został uzasadniony, jej stosunki z Hamletem są nie jasne. Jest pewien element pseudoatrakcyjności (patrz: historia z widmem). Są to w ogóle wady właściwe Szekspirowi (por. wiedźmy w „Makbecie”). Bardzo prymitywnie wygląda historia z aktorami. Piątego aktu, gdzie wszyscy zabijają się nawzajem, w ogóle nie można czytać, takie to jest nieżyciowe”.