Posłańcy świętego Floriana

Lech Lewandowski
Posłańcy świętego Floriana
Popraw tę książkę | Dodaj inne wydanie

Opis

Główny bohater Robert Kortas będąc w wojsku uczestniczył w misji stabilizacyjnej w Iraku, w której został ranny. Opuścił armię i za namową oraz przy pomocy ojca, oficera straży pożarnej, dostał się do służby w komendzie powiatowej PSP. Niestety, straszny pożar, w którym zginęło starsze małżeństwo, komplikuje jego sytuację w pracy. Zostaje przeniesiony do jednostki ratowniczo – gaśniczej, gdzie popada w konflikt z jego dowódcą, ambitnym kapitanem Roguckim. W międzyczasie uczestniczy w działaniach ratowniczych pobliskiej jednostki ochotniczej straży pożarnej co, jak się okazuje, także negatywnie rzutuje na jego relacje z kapitanem Roguckim. Tymczasem nowy komendant brygadier Marczak, na polecenie swojego przełożonego, bada zasadność doniesień o nadużyciach w komendzie. Okazuje się, że nie były one bezpodstawne, a w sprawę zamieszany jest kapitan Rogucki. Służbowe perypetie aspiranta Kortasa przeplatają się z jego kolejną zawiedzioną miłością. Dziewczyna, z którą chce budować przyszłość, decyduje się na powrót do męża. Nieudane są też inne związki bohatera książki. Wszystko to sprawia, że coraz częściej myśli o porzuceniu zawodu strażaka. Tymczasem otrzymuje nieoczekiwana propozycję.
Data wydania: 2015
ISBN: 978-83-7900-477-5, 9788379004775
Wydawnictwo: Psychoskok
Stron: 456

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Moja Biblioteczka

Już przeczytana? Jak ją oceniasz?

Recenzje

Książka Posłańcy świętego Floriana nie ma jeszcze recenzji. Znasz ją? Może napiszesz kilka słów dla innych Kanapowiczów?
️ Napisz pierwszą recenzje

Moja opinia o książce

Opinie i dyskusje

@agnieszka3211
@agnieszka3211
2015-12-22
Przeczytane

Jest to historia byłego żołnierza, uczestnika misji irackiej, który za wstawiennictwem i namową ojca,(byłego oficera straży pożarnej), podejmuje służbę w powiatowej komendzie PSP. W tym samym czasie następuje zmiana na stanowisku komendanta tejże komendy. Główny bohater chce się urządzić w nowych dla siebie realiach, co nie bardzo mu wychodzi, zarówno pod względem służbowym, jak i osobistym. Natomiast nowy komendant staje wobec obowiązku wyjaśnienia czy rzeczywiście w komendzie dochodziło do nieprawidłowości. Książka, osadzona w realiach współczesnych, jest próbą pokazania, poprzez osobiste doświadczenia bohaterów, strażackiej służby bez patosu. Poprzez głównego bohatera, a także jego kolegów i przełożonych, starałem się ukazać specyfikę strażackiej służby, zarówno zawodowej jak i ochotniczej. Nie tylko jej blaski, etos, ale też i cienie.

| link |

Cytaty z książki

Jeszcze zanim ekipa strażaków dojechała na miejsce zdarzenia, odezwał się głos w radiotelefonie. Zgłosił się dyżurny, aspirant Robert Koteras. - Co tam znowu? – rzucił Rogucki. – Czyżby samo zgasło i możemy wracać do remizy? - Tak dobrze w straży to jeszcze nie ma, panie kapitanie. Dzwonię tylko, żeby poinformować, że oprócz was, do akcji zadysponowaliśmy ochotników. - Tak? Skąd? - Z Janowic, bo to najbliżej, no i mają drabinę mechaniczną. Pewnie się wam przyda druga drabina, bo podobno trzeba prowadzić ewakuację. - W porządku. Od przybytku głowa nie boli, ale. Zaraz, zaraz, nie przypominam sobie żebym prosił o takie wsparcie. - To jest decyzja zastępcy komendanta powiatowego. - Brygadiera Sokolnickiego? - Powiedział, że ten pożar wybuchł na trzecim piętrze poniemieckiej kamienicy, więc trzeba się liczyć z dodatkowymi trudnościami – relacjonował Koteras. - I jeszcze żeby wam przekazać, że on zna ten budynek. Są tam drewniane i wąskie klatki schodowe. Dlatego możecie mieć problemy z podciągnięciem węży klatką schodową. Zwłaszcza, że podobno jest duże zadymienie, więc trzeba będzie działać w aparatach. - Sam wiem, co należy robić – warknął Rogucki, który w jednej chwili stracił dobry humor. - A Sokół skąd niby ma te informacje ? - Nie wiem, nie zwierzał mi się. Ale zapowiedział, że przyjedzie do was. - A nie mówił przypadkiem po co? Chce nam pomagać trzymać sikawkę?
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że już poprzedniego dnia wieczorem w jednym z mieszkań w tym budynku wybuchł groźny pożar. Z relacji mieszkańców wynika, że strażacy zlekceważyli to zgłoszenie, a lokatorzy sami ugasili ogień. Kilka godzin później, w tym samym mieszkaniu, ponownie pojawiły się płomienie. Tym razem jeszcze groźniejsze, są ofiary śmiertelne. W pożarze śmierć poniosło małżeństwo – wyrecytował spiker pełnym powagi głosem, po czym przeszedł do kolejnych krytycznych uwag.
Także sama akcja ratownicza pozostawia sporo do życzenia. Osoby poszkodowane, które opuściły palący się budynek, bezskutecznie oczekiwały na jakąkolwiek pomoc. Niestety, przez długi czas nie dostarczono ani gorącej herbaty, ani ciepłej odzieży, ani wreszcie nie zapewniono żadnego pomieszczenia, gdzie mogliby się schronić przed dokuczliwym zimnem. Do tej bulwersującej sprawy będziemy, oczywiście wracać na naszej antenie.
Zaraz będą podawać wiadomości – zwróciła się do Grażyny. – Słuchaj uważnie, może coś jeszcze powiedzą o tym pożarze, a ja w tym czasie podzwonię żeby poszukać Sokolnickiego. Pewnie już wrócili z tej akcji. Muszę go łapać, bo Marczak znowu gotów się pieklić, a ja nie mam ochoty tego wysłuchiwać. Rzeczywiście, spiker już na początku serwisu poinformował o tragicznym pożarze i pozostawiających sporo do życzenia działaniach służb ratowniczych. Grażyna zamieniła się w słuch chłonąc każde słowo.
Dodaj cytat