Dostałam tę książkę od biblioNetkołaja, zupełnie się tego nie spodziewałam, bo w schowku nie była oznaczona jako poszukiwana, tylko taka zapisana "ku pamięci", ale skoro ją dostałam, to wypadało przeczytać.
Mam z nią problem - spodziewałam się zupełnie czego innego, niż dostałam. Autorka zrobiła serię wywiadów ze spikerkami TVP z dawnych lat, ale jakoś nie potrafiła, moim zdaniem, dotrzeć do nich, zebrać opowieści o dawnej telewizji, wciągnąć czytelnika.
Najlepszy jest pierwszy rozdział, poświęcony powstawaniu telewizji, opowiadający o tym, jak wyglądały początki, o tym, że występujący w niej ludzie często nawet nie widzieli telewizora (np. Jeremi Przybora). Te historie, ciekawostki, anegdotki, pozwalały ostrzyć sobie zęby na ciąg dalszy, ale niestety.... Już drugi rozdział był o zmianie prezesa, który wyrzucił iluś ludzi, bo coś tam i choć wprowadził wiele innowacji i rozwinął telewizję, to został źle zapamiętany. Potem niestety robi się coraz gorzej, bo autorka odpytuje dawne spikerki głównie z tego, jak to się stało, że nie były partyjne, ciągle odwołuje się do polityki i w moim odczuciu niestety psuje całą tę opowieść. Nie obchodzi mnie, który prezes był z czyjego nadania, nie obchodzi mnie, jak to się stało, że spikerki nie interesowały się polityką, nie interesuje, kogo i kto wygryzał dlatego, że był niewygodny.
Miałam nadzieję na wywiady zawierające opowieści o tworzeniu programów w tych dawnych czasach, historyjki z drugiej strony kamery, smaczki - a to, co dostałam, jest raczej kiepsko strawne.
W dodatku książka została napisana w taki sposób, że zestarzała się, to, co było na bieżąco 12 lat temu, teraz nie ma znaczenia i dawno umknęło z pamięci - gdyby zamiast głupotek o polityce autorka skupiła się na telewizyjnej kuchni, nie byłoby takiego efektu. W moim odczuciu - temat został zmarnowany.