“Przyjdę po ciebie nocą” Heather Gudenkauf należy do thrillerów z rodzaju tych spokojnych, które napięcie budują poprzez uczucie niepewności. Jego historia oparta jest o fikcyjną zbrodnię sprzed lat - teraz pisze o niej autorka true crime, a czytelnik obserwuje równocześnie trzy czasy: przeszły, kiedy doszło do tragedii, aktualny, w czasie którym towarzyszymy pisarce oraz niesprecyzowany, w którym poznajemy opowieść pewnej dziewczynki. Każdy z tych czasów pisany jest tak, jakby opowiadał o czymś całkowicie normalnym, ale gdzieś w detalach, gdzieś w małych gestach, spojrzeniach, odgłosach czuje się lęk, osaczenie, zło, które czai się, by za chwilę ukazać się w całej swojej okropności. Autorka właśnie przez niedopowiedzenia, niejasności, tajemnice buduje klimat napięcia, sprawia, że od lektury nie chce się odrywać. Jednak to nie wszystko. Pod warstwą rozrywkową powieści, kryje się coś głębszego - tematy trudne, które zostawiają głębokie bruzdy nie tylko w postaciach powieści, ale i nas samych - czytelnikach. Sporo tutaj traum, krzywd, które nie chcą się zagoić, które powodują zachowania dziwne i niezrozumiałe. Po lekturze pozostaje otępienie i smutek… ale też i gdzieś tam błysk otuchy, nadziei, że jednak zawsze jest coś, o co warto walczyć, kogo warto bronić. Dobra powieść zarówno na teraz (część dzieje się w nocy podczas burzy śnieżnej), jak i na czas letni (tragedia z przeszłości to pełnia gorącego lata). Mam nadzieję, że ten tytuł zapewni autorce stałe miejsce na polski...