Wbrew pozorom ta książka nie opowiada jedynie o uczuciu łączącym dwie osoby.
Ma w sobie dużo głębszy przekaz.
Ile razy spotykaliśmy osoby, które nie potrafią sobie poradzić z problemami?
Mogą to być problemy w szkole, w życiu prywatnym, w pracy...
Bardzo często nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak one cierpią, ponieważ na co dzień "zakładają" na twarz maskę, ukrywają swoje uczucia.
Nie chcą, by znowu coś lub ktoś ich zranił.
Czasem szukają ujścia swojej frustracji w narkotykach, samookaleczeniu bądź w inny szkodliwy dla siebie sposób.
Takie osoby powinny otrzymać od nas wsparcie mentalne, ale przede wszystkim ważna jest terapia u psychologa, która pomoże im rozprawić się z tkwiącymi w ich umyśle myślami.
I choć początek powieści na to nie wskazuje, jest to niezwykle poruszająca historia.
Końcówka książki sprawiła, że po prostu się rozpłakałam. A cóż, nie każda historia potrafi tego dokonać.
Laura mieszka w samym sercu Pojezierza Zachodniopomorskiego, natomiast jej rodzice prowadzą duży ośrodek wypoczynkowy na jeziorem.
Wydawałoby się - wymarzone miejsce do życia.
Jednak nie dla dziewczyny.
Bowiem głęboka woda w jeziorze wywołuje u Laury paniczny strach.
Michał jest ratownikiem. W wodzie czuje się jak ryba.
Rozpoczyna pracę w Zatoniu, gdzie ma strzec bezpieczeństwa wczasowiczów.
Gdy przypadkowo spotyka zapłak...