Sąsiadka nie jest typową historią, gdzie właśnie albo ona jest winna, albo osoba, która opowiada. Totalnie mnie to zaskoczyło, bo nigdy bym się nie spodziewała takiego zwrotu akcji. Ogólnie, to chyba normalnej osoby tu nie znalazłam, co zdecydowanie przemawia na plus. Nasza bohaterka ma przeszłość o której nie chce rozmawiać, ale im dalej, tym nieco więcej nam zdradza. W wyniku pewnych wydarzeń wyjechała pilnować komuś domu. Zamieszkała w nim rozradowana, że uwolniła się od władczej matki, ale i nieco wystraszona, gdyż wcześniej dużo czasu spędzała w domu, właśnie z powodu tego, co kiedyś się stało. Niestety każdy, kogo poznaje po pewnym czasie, wydaje się być co najmniej dziwny, a czasami wręcz nachalny. Kłamstwa widać tutaj gołym okiem oczywiście do czasu zasunięcia zasłon. Nie brakuje tutaj szaleńczych zachowań, nawet jej chłopak skrywa swoje sekrety. Niewielu osobom można zaufać, a każda nawet drobna rzecz wydaje się przemieszczać z prędkością światła do kolejnej osoby. Trudno jest się zaaklimatyzować w nowym miejscu, gdyż każdy ją przed kimś ostrzega, a sam nie jest bez winy. Wieczorami kobieta przesiaduje w ciemnym pokoju i podgląda życie innych. Niektóre podpowiedzi na pierwszy rzut oka bywają jednoznaczne, jednak dopiero później widzimy, że miały też inne znaczenie. Naprawdę bardzo długo zajęło mi skojarzenie faktów, by wydać jakikolwiek osąd. Każdy coś ukrywa, choć podobało mi się wyznanie jednej kobiety odnośnie jej życia prywatnego. Z pewnością każda kobieta b...