Tyle się ostatnio dyskutuje o lekturach szkolnych, więc postanowiłam przypomnieć sobie to oto dzieło, żeby sprawdzić, czy byłoby teraz strawne dla dzieci. Wiem, mówili, że to ponadczasowy utwór i owszem, jest on ponadczasowy i opiewający wartości warte szacunku, trochę zapomniane, takie jak szacunek dla pracy, miłość do ojczyzny, szacunek dla rodziców i nauczycieli, pochwała dobrych uczynków i ofiary. W dodatku opisuje klasę, w której uczniowie są bardzo bogaci albo niespotykanie ubodzy i pokazuje jak sobie z tym radzić. Opowiadania miesięczne są urocze i ponadczasowe, ale reszta? Głupio tak pisać o arcydziele, ale tam ani akcji, ani wydarzeń. Listy od rodziców do Henryka są bez ładu i sensu. W dodatku lekturę utrudniał i nużył brak jakiejkolwiek akcji i archaiczny oraz patetyczny język. To tłumaczenie Konopnickiej, choć piękne literacko, nawet już nie trąci myszką, ono śmierdzi myszami jak stary kredens w starym garażu. Jeżeli mnie, po polonistyce i zaprawionej w starych książkach taki styl nuży to co ma powiedzieć biedny dzieciak? Owszem, Wolne Lektury opatrzyły przypisami każde stare słowo, ale problemem jest coś innego, a mianowicie ta maniera sprzed 100 lat, żeby okraszać język polski wykrzyknikami. Mnie to drażni i męczy w czytaniu. Nie wiem czy tak napisał to Amicis, czy tylko Konopnicka tak dołożyła, bo 100 lat temu tak się pisało.
Jeśli miałabym dziecko to chciałabym mu poczytać o wartościach opiewanych w tej książce, ale tak to największy twardziel uśnie. Może jakieś nowe tłumaczenie?
Zresztą, moim polonistycznym zdaniem książka ma istotne wady konstrukcyjne.
Pod tym samym tytułem co cała książka Amicisa ukazała się też książka 'Serce. Opowiadania miesięczne', więc może mylić. Mnie zmyliła. To zebrane z książki opowiadania miesięczne. Oceniam je o wiele lepiej niż całą książkę, bo posiadają jakąkolwiek akcję. Wzruszające są i ciekawe. Myślę, ze zaciekawiłyby czytelnika.
Ale tak jak pisałam przy 'Sercu', błagam o nowe tłumaczenie bez tych wykrzykników. Konopnicka wielką pisarką była, ale tłumacz powinien usunąć ten patos, sztuczny i drażniący. Nie wiem czy był on w oryginale, czy to tylko Konopnicka dodała. Moim zdaniem, Amicis grzeszył wielosłowiem, choć teksty były wzruszające, szczególnie opowieść o doboszu i chłopcu poszukującym matki.