Widzę tuman kurzu, który wzlatuje w powietrze, gdy „szutrową, pomarszczoną jak dno Bałtyku drogą" jedzie samochód. Widzę zamki „piękne w swojej dysfunkcyjności", domy z akcentami w kolorze „błękitu nidziańskiego" oraz dzikie plaże, gdzie za ludźmi „nikt (...) nie tęsknił". Widzę długie zmierzchanie, „ślizgającą się po przybrzeżnej płyciźnie deskę"... Recenzja książki Sierpień