Bielawski także ochoczo – ale i umiejętnie – sięga po weird, co z jednej strony może zaskakiwać, bo pozornie niedoświadczony autor mierzy się z gatunkiem niezwykle trudnym i wymagającym. Jednak ważniejsze, że wychodzi z tego starcia nie tyle obronną ręką, co – w pełnym znaczeniu tego powiedzenia – z tarczą, nie na tarczy.
Jeśli szukacie puplowej rozrywki, to odpuście sobie lekturę „Słupnika”. Jeśli bawią was wyłącznie zombie, słowiańskie demony, łaknące krwi, czy mroczne sekty, składające ofiary z ludzi, to odłóżcie tę książkę i poszukajcie coś dla siebie w pozostałej ofercie Phantom Books Horror.
Siłą prozy Bielawskiego jest przeświadczenie, że poza naszym, znanym nam światem, kryje się coś o wiele mroczniejszego i bardziej przerażającego, niż jest w stanie wysnuć ludzka wyobraźnia.
OPOWIADANIA:
Wielka woda
Wata
Ciemny dom pośród modrzewi
Wieża
Tam, gdzie najlepiej się umiera
Żertwa
Słupnik
Pani znów tańczy