Nie wiem czy byłam przygotowana na rollercoaster mocnych wrażeń jaki w swojej powieści serwują autorzy "Śmierci czarnej wdowy", duet Patterson i Barker nie pozwala bowiem czytelnikowi ani na chwilę nudy, ani na spokojniejsze złapanie oddechu. W tej książce się dzieje, niech was nie zwiedzie pozornie spokojny początek..
To nie jest kolejny typowy amerykański kryminał, to raczej męski ukłon w stronę historii Dolores Redondo, równie mroczny, tajemniczy, tętniący niepewnością.
W trakcie swojego pierwszego dyżuru młody policant Walter O’Brien przybywa na miejsce zbrodni, gdzie odnajduje ciało mężczyzny oraz młodą dziewczynę, Amy Archer. Wszystko wskazuje na to, że więziona i torturowana kobieta, zabiła w obronie własnej. Gdy Walter odwozi ją samochodem do szpitala, Amy ucieka.
Z czasem lat odnalezienie Amy Archer staje się obsesją O'Briena. Wiele nowych dochodzeń przypomina mu zbrodnię sprzed lat, aż w końcu trafia na pewien nieoczywisty i przerażający trop..
Ku swojemu zdumieniu odkrywa później, że nie tylko on szuka zaginionej dziewczyny.
"Śmierć czarnej wdowy" nie tylko serwuje nam ciekawą zagadkę kryminalną, ale przede wszystkim buduje pełen grozy, wciągający w wir niepokoju nastrój. Książka trzyma w napięciu, zdając się docierać do najgłębszych zakamarków strachu, przemieszanego z fascynacją, wybudzając uśpione demony ludzkich fantazji oraz lęków.
...