Dzieciaki szefa.
Jeśli chodzi o naprawdę trudne zadania, to cesarz Colin I jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. Nie tylko jako jedyna istota w całej galaktyce powstrzymał Achuultan, ale też wskrzesił cesarstwo, które przestało istnieć przed czterdziestoma pięcioma tysiącami lat. Wciąż jeszcze jest parę problemów do rozwiązania – na przykład wykrycie zdrajcy, który chce zamordować jego i trzy czwarte miliarda jego poddanych – i jeśli ktoś może sobie z tym poradzić, to tylko Colin.
A reszta galaktyki niech się lepiej ma na baczności, gdyż jego potomstwo właśnie wyruszyło w drogę. Nie żeby Sean i Harriet nie byli miłymi dzieciakami, po prostu po zniszczeniu ich statku kosmicznego wylądowali na rządzonej przez teokrację planecie, która zatrzymała się w rozwoju na poziomie pik i prochu strzelniczego, a Matka Kościół tego świata bardzo ich nie lubi. Uznała ich za demony, ogłosiła świętą wojnę, zmobilizowała Święte Zastępy i nakazała ich eksterminację.
Może się wydawać, że przyszłość dzieciaków wygląda dość ponuro, lecz tak naprawdę to Matka Kościół ma problemy, ponieważ Sean i Harriet wdali się w tatusia i kiedy się rozzłoszczą...