“Speedlove” to jedna z tych książek, po które sięgałam bez większych oczekiwań. Liczyłam na trochę rozrywki, niczym niewyróżniający się romans i przewijające się gdzieś w tle wyścigi MotoGP.
Dostałam dużo, dużo więcej.
“Speedlove” to naprawdę fenomenalny romans, o którym długo nie zapomnę. Sam wątek romantyczny przyszedł z zupełnie nieoczekiwanej strony i rozwinął się naturalnie - kibicowałam bohaterom od początku, jednocześnie aż do końca nie mając pewności, jak to się wszystko potoczy. Szczere brawa dla autorki za tak ciekawe poprowadzenie relacji między bohaterami, serio! A miłośnikom mocnych wrażeń od razu powiem, że scen erotycznych jest tu niewiele (ale są!). W końcu z założenia jest to romans/obyczajówka, a nie erotyk.
Nie będę zaprzeczać - jako miłośniczka F1, sięgnęłam po tę książkę głównie ze względu na MotoGP. Lubię czytać książki, gdzie pojawiają się sporty motorowe. W MotoGP nie siedzę aż tak, ale myślę, że z ręką na sercu mogę przyznać, że autorka zrobiła porządny research zanim zabrała się za pisanie o wyścigach - brawo!
“Speedlove” dostarczyło mi emocji, których kompletnie się nie spodziewałam. Jeśli myślicie, że jest to lekki i przyjemny romans, którego fabuła kręci się tylko wokół miłosnych rozterek, jesteście w ogromnym błędzie. Julita Dziekańska zaskoczyła mnie na tak wielu frontach, że jej kolejne książki będę brała w ciemno. Nawet sobie nie wyobra...