Książka jest niby fantastyką, ale dla mnie była prawdziwym horrorem! Akcja tyczy się osób, które za wszelką cenę mają pozabijać wszystkich wierzących ludzi. Miałam wam zamieścić tu odnośnie tego jakiś cytat, ale jakikolwiek bym nie wybrała był bardzo straszny! Autor opisywał w jaki sposób zabijali ludzi wierzących. Nie tylko głowę rodziny, ale przede wszystkim matki ich dzieci. Oni wręcz błagali ich, by oszczędzić dzieci... Czuć tutaj ten ból, prośby, tą rozpacz, która wręcz wyrywa się z ich serca, a żołnierze z łobuzerskim uśmiecham strzelają wprost do celu... Czytamy o tym błysku w oku, o nienawiści, która przeplata się z życiem osobistym, gdyż skoro on stracił swoją rodzinę, to teraz nie ma żadnych skrupułów przed pozbawianiem życia niewinnych. Według nich te wszystkie wymyślone religie tylko skłócają ludzi, dlatego dochodzi do bijatyk, zabójstw i zakłóceń między przepływem informacji. Są jak roboty, którym zakodowana wiadomość, by zabić cel. Nic nie jest w stanie ich od tego odwieść. To było takie prawdziwe, że chwilami odkładałam ją na bok. Nie mogłam przemóc się, by przeczytać o matce z maleńkim dzieckiem na rękach, które bujała gdyż kwiliło, i nagłe pojawienie się tych osób. To było dla mnie zbyt ciężkie. Oczywiście jest to wielkim plusem dla autora, który wręcz namacalnie potrafi przekazać wszelkie informacje o których czytamy.
Nie polecam jej osobom wrażliwym, ale właśnie wielbicielom niesamowitej fantastyki, okrutnym horrorom i sympatykom thrillerów psychol...