Kolejne i już ostatnie spotkanie z rodzeństwem Montenegro. Tym razem cała uwaga skupia się Nicolasie. Osobiście ten tom podobał mi się najmniej. Jednakże czytało mi się go dobrze, ze względu na odniesienia do poprzednich części.
Nicolas Montenegro, wychowywany przez ojca, szkolony od dziecka aby nie mieć litości i nigdy nie wahać, stał się w pewnym sensie maszyną do zabijania. Kiedy obejmuje władzę nad nowojorskim oddziałem, postanawia robić to co mu się podoba. Mężczyzna jako głowa rodziny ma swoje obowiązki, przez co zaczyna szukać sobie kobiety. Nicolas przez przypadek spotyka Tessę, kobieta która nie miała lekkiego życia, i której świat wciąż rzuca kłody pod nogi. Sama kobieta już tylko czeka na śmierć, nie widząc dla siebie ani szans, ani perspektyw. Ich historia przepełniona jest bólem, cierpieniem ale także i namiętnością.
Od samego początku miałam problem, z tą książką, ciągle ją odkładałam, a gdy zaczęłam czytać, nie mogłam się wkręcić w fabułę, ani zaangażować emocjonalnie. Nicolas działał mi na nerwy od początku do samego końca, nie pamiętam kiedy jakiś bohater tak mnie irytował. Miewał swoje lepsze chwile, w których mnie zaskakiwał ale to i tak, nie spowodowało żebym go polubiła.
W tej części w końcu mamy sporo odniesień do mafijnego świata, i to ten wątek wiedzie tutaj prym, znajdziemy niemal wszystko czego oczekujemy od mafiozów. Fabuła jest szybka i dynamiczna, dzieje się bardzo dużo a niektóre sytuacje potrafią zaskoczyć.
...