Nie mogłam się doczekać, aż pojawi się "Uczta dla wron. Sieć spisków" w nowym, pięknym wydaniu, a ja będę mogła ponownie zanurzyć się w tym niesamowitym świecie wykreowanym przez Martina. I było to zdecydowanie ciekawe doświadczenie, jednak nie należy się spodziewać, że dowiecie się z niej o dalszych losach Tyriona, Deanerys, a także rodzeństwa Starków, czyli moich ulubionych bohaterów, za którymi okropnie tęsknię. W „Sieci spisków” na pierwszy plan wysuwają się Jaime, Cersei, Brienne i Sam, co stanowi zestawienie dość nieoczekiwane, a nawet bym pokusiła się o stwierdzenie, że specyficzne. Osobiście nie szczególnie przepadam za nimi, chociaż ich losy są ciekawe i zdecydowanie mają wpływ na całokształt fabuły.
"Uczta dla wron. Sieć spisków" to kolejny tom, który mimo swojej długości i rozbudowanej fabuły, nadal potrafi wciągnąć czytelnika w świat pełen intryg, zdrad i politycznych rozgrywek. Autor, jak zawsze, prezentuje nam barwne opisy, które malują Westeros w najdrobniejszych szczegółach, tworząc niezwykle realistyczny i wciągający świat. Niemniej jednak, w tej części książki odczuwa się wyraźny spadek tempa akcji, co może rozczarować tych, którzy oczekiwali kolejnych dramatycznych wydarzeń na każdym kroku.
Opisy w "Sieci spisków" są, jak zwykle, barwne i szczegółowe, co stanowi jedną z największych zalet tej serii. Mnie osobiście pióro autora niesamowicie urzekło. Martin nie szczędzi słów, malując zarówno piękne zamki, jak i drobne ...