Opinia na temat książki Vox

@Pani_Ka @Pani_Ka · 2019-02-20 19:47:29
Przeczytane
Wyproszona, wymaszerowana w protestach i demonstracjach, wywalczona na mównicach i barykadach. Kobieca wolność. Poczucie współistnienia, współdecydowania, współtworzenia. Dla większości tak naturalna jak inne ludzkie przywileje, wręcz podstawowy element ludzkiego istnienia. Dla wielu rzecz tak oczywista, że każda dyskusja o niej zakrawa na kpinę i przeczenie naturze. Czy dla wszystkich równie zwyczajna i codzienna? Czy podobnie jak my - kobiety, o naszej wolności, samostanowieniu i swobodzie podejmowania decyzji, myślą wszyscy mężczyźni? A może i wśród kobiet są takie, które uważają kobiecą wolność za nadmiernie swawolną, jasną, pozbawioną zahamowań? I wreszcie, czy jest sens rozważać o powyższych kwestiach, czy wystarczy owe pytania pozostawić retorycznymi?

W kraju szalonych pomysłów na przyszłość, w Stanach Zjednoczonych, autorka powieści "Vox", Christina Dalcher, postanowiła odebrać kobietom głos. A dokładniej, ograniczyć dzienny limit wypowiadanych przez nie słów do stu. Sto słów. Czy zdajemy sobie w ogóle sprawę jak niewiele to jest? W tylu słowach nie można przekazać piękna uczuć, wyrazić pełnych emocji, opowiedzieć o swoich troskach ani podzielić się radościami. W tylu słowach można w trakcie doby przeczyć, przytakiwać i powiedzieć córce: Mamusia Cię kocha. Wszystko, co chcielibyśmy dodać musi pozostać milczeniem.

Z jak wielką tragedią zmaga się kobieta, która żyła opowiadaniem innym o cudach ludzkiego mózgu i mowy. Doktor Joan McClellan, straciła możliwość komunikacji z innymi naukowcami, dzielenia swej pasji. jak się okazuje, złość z takiej decyzji władz był jedynie zapowiedzią bólu jaki spowodowano kolejnymi dekretami: pozbawieniem kobiet pracy a dziewczynek prawa do nauki w znaczeniu dla nas podstawowym, ograniczeniem swobody umysłowej mężczyzn poprzez propagandowe wspieranie jedynie słusznej Cnotliwej wersji rodziny. zatrważające, jak wielu chłopców i mężczyzn ową propagandę wkrótce postanowiło utożsamić z własną myślą ba, nawet oskarżać kobiety o spowodowanie owych, jakże cofających nas w czasie decyzji rządu.

Same nasuwają się porównania do sytuacji typowej dla krajów ekstremalnie chrześcijańskich czy prawicowych w znaczeniu powrotu do modelu rodziny sprzed uzyskania przez kobiety praw wyborczych. Być może taka lektura pozwoli niektórym osobom u władzy zrozumieć bezsens i niszczącą role takich właśnie posunięć.

Nasza bohaterka walczy z własnym sumieniem i narzucanym jej rolom, stawia naprzeciw siebie miłość do dzieci, chęć uczynienie z nich upartych, walecznych ludzi oraz własny, egoistyczny ale bardzo ludzki pęd za swobodą, za chęcią powrotu do tego, co ukochała dawniej. Wszystko co przeszłe kusi ja swoją doskonałością gdy pojawia się szansa odzyskania przywilejów. Tylko czy krótkoterminowość tej szansy i wewnętrzna niezgoda na bycie wyjątkiem pozwolą jej normalnie funkcjonować? Czy tez wreszcie wywołają w niej bunt? Romans, powroty pamięcia do ukochanych Włoch, pijany wrzask na przekór fizycznemu bólowi po przekroczeniu limitu słów - wszystko to stanowić będzie dla Joan element oporu, niezgody, oszołomienia niemożnością podjęcia słusznej decyzji. Bo jak się zdajee, takie decyzje nie istnieją.

Jednego można być pewnym. Autorka swa opowieścią nie tylko feminizującą ale też pokazującą jak ogromna jest rola kobiet w nauce, życiu społeczeństwa, wreszcie w życiu zrównoważonej rodziny, mówi 'nie' odbieraniu komukolwiek przyznanych mu, zgodnych z natura praw. Uczy szacunku, pokazuje niedoskonałości skrajnych form demokracji, lub jej braku. I co ważne stawia pytanie, czy w dzisiejszym świecie możemy sobie pozwolić na lekceważenie jakichkolwiek oznak odbierania nam praw, pozbawiania nas wolności, sterowania naszymi postanowieniami.

Mądra, choć nie filozofująca książka. Każdy apel podany jest w formie rozmów, sytuacji codziennych, matczynych trosk, ludzkich mniejszych i większych zahamowań czy wręcz przeciwnie, zbytniej swobody moralnej. Ważne tematy zaserwowane w bardzo płynnej formie, czasem z nutką złości, czasem z lekkim humorem, najczęściej z goryczą.
Polecam ku rozwadze.

Pani_Ka Czyta
(dziękuję wydawnictwu Muza oraz agencji Business&Culture za udostępnienie przedpremierowego egzemplarza książki - premiera 27 lutego)
Ocena:
Data przeczytania: 2019-02-20
× 5 Polub, jeżeli spodobała Ci się ta opinia!
Vox
2 wydania
Vox
Christina Dalcher
6.5/10

Człowiek wypowiada dziennie około 16 tysięcy słów. Wyobraź sobie, że możesz powiedziećich tylko 100. Na ręku masz zaciśniętą metalową bransoletkę, która liczy twoje słowa.Przekroczenie limitu oznacza...

Komentarze

Pozostałe opinie

To nie była dobra książka, choć na pierwszy rzut oka zapowiadała się bardzo dobrze. Niestety, dobre pomysły zostały zmarnowane albo nadmiernie uproszczone, a autorka zdecydowała się rozwinąć te najsł...

@mira_krantz@mira_krantz

Dzień dobry! 🥰🥰 W ramach #akcjaeliminacja u @angelsx_book przeczytałam książkę "Vox" autorstwa Christina Dalcher, którą wybrała mi @nastepcyksiazek "Wolno ci powiedzieć tylko 100 słów dziennie. Poni...

„Vox” czyta się błyskawicznie. Krótkie rozdziały i fabuła skupiona na jednym wątku ułatwiają czytanie. Świat przedstawiony wciąga od pierwszych stron, chociaż niektóre opisy zmian w społeczeństwie są ...

@Oktaryna@Oktaryna

Powstaje dekret, w którym skazuje się kobiety na milczenie. Mogą wypowiedzieć tylko 100 słów dziennie, dostają specjalne metalowe liczniki na nadgarstek, które odmierzaja im słowa. Z czasem kobiety...

© 2007 - 2024 nakanapie.pl