Ta książka jest wyjątkowa pod wieloma względami, jednak chyba najbardziej z uwagi na zakończenie. Lecz czy można było spodziewać się innego? Chyba nie, chociażby z uwagi na to, że jest to powieść o życiu, a ono nie kończy się wraz z nastaniem happy endu, trwa, fundując nam wzloty i upadki i niczego nie daje na zawsze. To historia o różnych rodzajach miłości w wielopokoleniowym wymiarze. Pokazuje bowiem losy prababki, babki, odrobinę nakreśla wybory matki, by skupić się w większości na czasie teraźniejszym i tym, jak niepokorny los daje się we znaki wnuczkom. Te wszystkie życiorysy łączą trudne wybory, wielkie miłości ale też i jeszcze większe tragedie, mnóstwo targających bohaterkami uczuć i zwykła, szara rzeczywistość. Jak widać można napisać też wciągającą, dobrą książkę o zwykłych kolejach losu ludzi, których mijamy na ulicy każdego dnia.
Życia Łucji i Felicji na pozór nie łączy zupełnie nic. Bowiem jedna jest spełnioną matką i żoną, druga natomiast spełnia się, owszem, ale w pięciu się po szczeblach kariery. Jednak są to jedynie pozory, za którymi ukrywa się dużo więcej, a przede wszystkim bezbrzeżna samotność postaci. Czy można być samotnym wśród rodziny, mnóstwa obowiązków i warunków życia, których wielu by pozazdrościło? Czy można czuć się samotnym jeśli zarabia się górę pieniędzy, kocha swoją pracę i odczuwa z tego, co się wykonuje ogromną satysfakcję? W obu przypadkach odpowiedź jest twierdząca. Siostry popełniają błędy, miotają się w swojej poukładanej codzienności, czują, że czegoś im brak choć same nie do końca są w stanie zdefiniować pustkę, jaka niepostrzeżenie wkradła się w ich życie. Czy uda się im wyjść z impasu?
Dobrusia szukała szczęścia za oceanem, jednak nie potrafiła się tam odnaleźć. Ma u boku kochającego męża, gotowego poświęcić wszystko dla jej radości życia. Początek XX wieku nie był łaskawy dla świata, a kolejne wydarzenia odciskają swoje piętno także i na Dobrusi. Brak porozumienia z siostrami i kolejne tragedie rodzinne ogromnie wpływają na jej psychikę. Jednak zupełnie niespodziewanie i dla niej pojawia się iskra, która daje nadzieję. Lecz czy w czasie wojny, ciągłej niepewności i strachu można odczuwać radość z życia?
Babcia Michalina posiada ogromną mądrość życiową. Lecz jej ścieżki losu też były kręte, niełatwe i niekoniecznie takie, jakie by sobie życzyła. Naznaczona problemami związanymi z wiekiem i ogromnym bagażem doświadczeń nadal tworzy ciepły dom i bije z niej ogromna miłość- nie tylko do wnuczek ale i do świata. Ale czy to wystarczy by pomogła Felicji i Łucji? Ona już dawno pogodziła się z tym jak ułożyło się jej życie, ale czy młodsze pokolenie potrafi tak pokornie podchodzić do wyroków losu?
To niełatwa opowieść, pełna tajemnic, które powoli odkrywamy wraz z narracją opowiadającą o kolejnych bohaterach. Wraz z nimi walczymy o marzenia, szczęście, odszukujemy to, czego najbardziej pragną i staramy się zrozumieć miłość. Często skomplikowaną, trudną, pojawiającą się w nieodpowiednim momencie. Autorka stworzyła bardzo przyjemny klimat opowieści, idealnie dostosowała narrację do czasów teraźniejszych jak i początków lat XX tych. A dzięki ludzkim postaciom, których losy poznajemy oraz problemom, z którymi muszą się mierzyć, każdy może w nich odnaleźć cząstkę siebie.