Wąż i tęcza. Voodoo, zombie i tajne stowarzyszenia na Haiti

Tematem wierzeń vodoun (celowo nie używam pisowni voodoo bowiem haitańska religia niewiele ma wspólnego z naszymi wyobrażeniami związanymi z kultem laleczkami i czarną magią, podszywającą się pod tradycję ludu Haiti) zainteresowałam się słuchając podcastu @dzialzagraniczny, gdzie podczas rozmowy z ekspertem dowiedziałam się, że ów religia dołączyła do kanonu swoich bóstw wizerunek Czarnej Madonny. W życiu nie przypuszczałabym, że w obrzędach tak nam odległych, pojawić się może jakikolwiek polski pierwiastek, a już z pewnością nie osoba Matki Boskiej.

Reportaż Wade Davisa "Wąż i tęcza. Voodoo, zombie i tajne stowarzyszenia" to podróż między odkryciami antropologii, magii i powieści przygodowej. Przyznam, że jako dokument jawi się momentami wprost niewiarygodny, faktem jest bowiem, że doświadczenia mistyczne vodoun w niczym nie przypominają nam obrzędowości innych, znanych religii.

Autor, będący doktorem etnobotaniki, wyrusza na Haiti, by odkryć skład "trucizny" zmieniającej człowieka w zombie. Zdobędzie nie tylko toksyny, dostarczy wręcz gotowe przepisy na zombifikującą mieszankę, przede wszystkim jednak będzie próbował pojąć procesy i początki tego rodzaju duchowości.

Punktem wyjścia do zrozumienia fenomenu krwawych rytuałów będzie m.in. kolonialna przeszłość wyspy.

Z reportażu dowiemy się kim jest i jaką funkcję pełni houngan, jak ważną rolę pełnią w kulcie bębny, i jak rozumieć wiar...