Konstanty Mikiewicz (1911-1935) jest dziś zapomnianym poetą i prozaikiem, którego niewielką spuścizną po tragicznej śmierci zajmował się sam Józef Czechowicz. Debiutował w 1934 roku, a swoje teksty publikował w takich pismach jak „Pion”, „Skamander” i „Wiadomości Literackie”. W wierszach z wyjątkową lekkością przedstawiał relacje z Naturą, jej czucie, jej rozumienie. Nie były mu jednak obce „cywilizacyjne sprawy”, choć to w temacie Natury mógł całkowicie rozwinąć swoją wyobraźnię i talent. W nich właśnie jego poezja staje się fantastyczna, może nawet baśniowa, niekiedy z nutką czegoś surrealistycznego. Jest tu miejsce na sielskość, na westchnięcie et in arcadia ego, nie zapominając że życie nie jest jednowymiarowe i nieuniknione są w nim rzeczy mniej piękne i po prostu trudne… Po zapoznaniu się z poezją Mikiewicza pozostaje wrażenie obcowania z osobą młodą, wrażliwą, ambitną i tragiczną. Chce się wręcz wyszeptać słowa jednego z wierszy „Jak tyś sobie cichutko zwariował”… Dziś można sobie tylko wyobrazić, w którą stronę poszłyby myśli poety i jak wpłynęłaby na nie burzliwa historia.