Uwiodła mnie okładka , cóż za szkic , jaka wspaniała kreska i jaka dbałość o szczegóły , nie mogłam się na nią w księgarni napatrzeć , każda zmarszczka każde załamanie na twarzy oddane perfekcyjnie , a ja bardzo lubię takie czarno białe grafiki . Do tego opis i inne szkice w środku książki przekonały mnie całkowicie do jej zakupu . Tomiszcze opasłe , bo aż ponad 700 stron , ale uznałam że warte i swojej ceny i czasu poświęconego na przeczytanie . Tym bardziej że materiały i zdjęcia sugerowały swoją autentyczność zapowiedzią że pochodzą z policyjnych kartotek . No więc moja silna wola by nie kupować nic nowego dopóki nie przeczytam tego co już mam w domu , legła całkowicie pokonana i zwyciężona , a nowy nabytek w postaci pozycji o tytule '' Woodward '' powędrował ze mną do domu . Od razu zabrałam się za czytanie , tak mnie kusiła ta głowa na okładce . Początek bardzo ciekawy i zajmujący , historia Maxa i jego życie z bezdusznym jak się wydawało ojcem który nadużywa alkoholu i przemocy psychicznej wobec swego syna , oraz bezradną właściwie matką wciągnęła mnie całkowicie . Do tego tocząca się jakby zupełne oddzielnie i obok opowieść o pewnym bardzo wiekowym staruszku , zachowującym się dość dziwnie też była całkiem ciekawa . Coś tam robił , strugał , rysował , budował , chodził do parku wkładał w specjalną skrytkę jakieś kartki , za kilka dni inne kartki wyciągał . Trochę przypominało to dziecinne zabawy . Ale czytałam z rosnącą ciekawością , bo przecież w końcu coś z tego wszystkiego musiało wyniknąć . No i wynikło . Max zapada w śpiączkę i przenosi się do Miasta Lalek , a moja ciekawość i zainteresowanie lekturą zaczęło spadać z szybkością światła . Nieodparcie miałam wrażenie że autor nagle się zmienił , że teraz pisze ktoś zupełnie inny . Infantylny piętnastolatek z ogromną miłością do gier komputerowych . Nagle znalazłam się w grze , gdzie są określone zadania : przejść jakiś odcinek , zdobyć broń , odgadnąć jakąś zagadkę , bo jak nie to zamienisz się na przykład w drzewo . A to wszystko przy akompaniamencie kłótni i wzajemnych wyzwisk nastoletnich bohaterów , lub patetycznych miłosnych ćwierkań Maxa do Malwy . Zresztą autor sam w pewnym miejscu , dokładnie na 536 stronie mówi '' Było tak , jakbyśmy siedzieli w jakiejś grze '' . To bezwładne bieganie po Krainie Pomylonego Dzieciństwa , po Korytarzach i Kominach rozłożyło mnie na łopatki i przyznaję się bez bicia że całkiem spore fragmenty omijałam , bo nie mogłam zdzierżyć tej nudnej fabuły . Dopiero pod koniec akcja wraca na właściwe i ciekawe tory , pewne sprawy wyjaśniają się i znowu robi się jak w realnym życiu . Reasumując początek i koniec Tak , środek zdecydowanie NIE .