Wielkimi krokami zbliżają się święta, więc to idealny moment na przeczytanie właśnie takiej książki. Sądziłam, że wiele już wiem z zdrowiu jelit, ale tak naprawdę po przeczytaniu tej całkiem w to zwątpiłam. Bo wiecie, mówi się, że swoje zboża są najzdrowsze, bo rosną naturalnie. To niby prawda, lecz tyczy się wielu pokoleń wstecz, kiedy to pszenica była wysoka na 150cm. Później ludzie przeprowadzali na niej eksperymenty i zrobili ją niższą, do 45 cm, lecz ta odmiana wywołuje skutki uboczne! Zwiększa łaknienie, łojotok, aż po 400 procentowy wzrost zachorowań na celiakię. Wielu ludzi zatem zaczęło promować dietę bez udziału zbóż. Ale czy to wystarczy by być zdrowym?
Jak sądzicie, co na to mokrobiom jelitowy? Dlaczego tak dużo ludzi ma nietolerancję na pomidory(tutaj mowa o mnie), czerwoną fasolkę czy też orzeszki ziemne? Dlaczego mamy zatwardzenia, wzdęcia, zgagi, nie czujemy się szczęśliwi? Co się takiego stało, że w naszym organizmie zaszły niekorzystne zmiany?
,, Właśnie u ludzi pierwotnych prowadzących tradycyjny styl życia przetrwały gatunki mikroorganizmów, których nam brakuje, podczas gdy zadomowiły się w nas takie, jakich oni nie posiadają".
Książka naprawdę mnie przeraziła. W bardzo dokładny sposób opowiedziała co najbardziej nam szkodzi i co dzieje się z naszym organizmem, kiedy nie dostarczamy mu witamin, kiedy bierzemy antybiotyki, kiedy chorujemy na jakąkolwiek chorobę. Podobno unieszkodliwienie bakterii, to wygrana walka. Teraz wiem, że nie. ...