Juva Sannseyr zabija wilki. Nie dla pieniędzy, sławy czy dla radości z polowania. Zabija, bo nie ma wyjścia. Zmusza ją do tego pewne wspomnienie z przeszłości. Dziewczyna z wszystkich sił stara się zapomnieć moment, w którym zobaczyła coś, co odmieniło ją na zawsze. Chcę wymazać z pamięci dzień w którym zobaczyła diabła. Jednak przeszłość nie daje o sobie tak łatwo zapomnieć. Juva pochodzi z rodu czytających z krwi, których nienawidzi z całego serca. Wie, że te otaczane czcią kobiety nie są godne swoich przywilejów. Są oszustkami, którymi dziewczyna gardzi. Pewnego dnia okazuje się, że jej rodzinie zagrażają budzący grozę wieczni, vardari.
Juva będzie musiała zmierzyć się z przeszłością, tajemnicą rodu, oraz ludźmi, którzy są w stanie zmienić świat. Czy wyjdzie cało z tego starcia?
Jak już wam wspominałam "Żelazny wilk" jest pierwszą książką z serii Vardari, odrębnego cyklu, którego akcja dzieje się w uniwersum "Kruczych pierścieni". Ten kto nie czytał wcześniejszych książek Siri Pettersen niech to nadrabia szybciutko, bo jej najnowsze dzieło to istna petarda.
Naklav Siri Pettersen jest wypełniony po brzegi tajemnicami, krwią, intrygami, brudem i oszustwem. Ten pierwszy tom zaskoczył mnie swoją brutalnością i mrokiem. Ale tak mi się to wszystko spodobało, że chce jeszcze!
Powrót do świata autorki okazał się niezłą jazdą.
Początek był odrobinę ciężkostrawny, kiedy wgryzałam się w fabułę i próbowałam zapamiętać wszystkie te zwyczaje, dziwne nazwy i imiona. Ale(!) kiedy udało mi się znaleźć rytm powieści, przepadłam po kapcie.
Mniej więcej od połowy książki robi się naprawdę gorąco. Magnetyzm między dwójką bohaterów ( nie zdradzę o kogo chodzi,bo byłby za duży spojler, jednak kto czytał, ten wie kogo mam na myśli ) jest w stanie wywołać gęsią skórkę.
Jest mrocznie. Gęsto od pożądania, krwi i spisków.
Sama nie wiem, który bohater podobał mi się bardziej, bo wszyscy okazali się tak zajebiście kontrowersyjni, ciekawi i wielowymiarowi.
Złożoność historii jest zatrważająco fantastyczna.
"Żelazny wilk" to kolejna książka w tym roku, która pozostawia mnie z kacem czytelniczym. Im dłużej myślę o niej, o całej tej akcji i co tam się odczyniło, tym bardziej doceniam talent Siri Pettersen. Ze spokojnym sumieniem mogę powiedzieć, że to najlepsze dzieło tej autorki. Jest moc.
Jest co czytać i na co czekać. Kolejny tom będzie czymś niesamowitym. Jeśli macie ochotę na dobre, pełnokrwiste i mroczne fantasy to "Żelazny wilk" nie zawiedzie waszych oczekiwań.
Martwiłam się, że po tylu latach będzie mi ciężko odnaleźć wszystkie te nawiązania do cyklu "Krucze pierścienie", ale zupełnie niepotrzebnie, bo wyłapywanie wszystkich tych niuansów ucieszyło mnie niezmiernie.