Bardzo ciekawy, pełen emocji dziennik zaginionego w latach pięćdziesiątych podróżnika i dziennikarza. Dzikie zwierzęta, insekty wszelkiego rodzaju i wielkości, drapieżne ryby, jadowite węże, Indianie z pałkami i łukami.
Nie oceniam postępowania i pobudek autora. Cóż, z pewnością wiedział więcej niż bohater "Wszystko za życie" Krakauera (ale też i Gujana czy Brazylia to nie Alaska. Zapiski są bardzo szczere, zresztą Maufrais wiele razy zaznacza, że ich sporządzanie było dobrym sposobem na chandrę i oddalanie zwariowanych myśli.
Polecam, chociaż nie jest to wesoła i przyjemna lektura przygodowo-podróżnicza.