Wnioskując po imionach niektórych bohaterów jest tu pewna inspiracja Serią Kusziela (choćby główna bohaterka Melisandra). Autorka z niejaką trudnością panuje nad wielowątkowością historii, choć wachlarz charakterów mi się podoba. Element magiczny i tajemniczy jak zawsze u Kańtoch jest, więc ogólnie książka w porządku, jednak nie chce się do niej wracać.
Nieco inne spojrzenie na nałóg. Nie jest to ckliwa historia ujęta w szablony jak wiele książek/filmów o narkomanii. "Ponura wizja codzienności" uzależnionego wydaje się trafnym określeniem. Warto przeczytać.
Ta książka przenosiła w czas młodości moich rodziców (albo chociaż troche starszych kolegów;) kiedy ją czytałam jako nastolatka. Wspominam z sentymentem;)