Avatar @oliwa

@oliwa

69 obserwujących. 53 obserwowanych.
Kanapowicz od ponad 4 lat. Ostatnio tutaj około 2 godziny temu.
Napisz wiadomość
Obserwuj
69 obserwujących.
53 obserwowanych.
Kanapowicz od ponad 4 lat. Ostatnio tutaj około 2 godziny temu.

Cytaty

Powtarzali rozpowszechnione wówczas przekonanie, że kobiety jako lekarze będą mordować, a jako aptekarze truć chorych – wspominał po latach Jędrzej [Moraczewski].
Ja czasami mogę być dowcipna, ale wesoła nie jestem. Wnętrze mam ponure.
Największy narkotyk - to dotyk.
Pragnie, żeby jej dziewicze usteczka nigdy nie były zbrukane przez żaden męski ryj.
(...) prócz dobrej kolacji wszystko inne było dla mnie nudne, napiętnowane specyficznym, niemieckim snobizmem, który, odwrotnie niż angielski, do absurdu przejaskrawia "naj", a więc wszystko było najbardziej abstrakcyjne, najbardziej skomplikowane - typowo niemiecka wrażliwość w wypełnianiu programu.
Dlaczego mój dom i moi najbliżsi mieli czekać na mnie tak, jak ich zostawiłem, kiedy cały kraj odwijał się i kurczył jak kartka podpalonego papieru.
Trudno mi to wyrazić, ale wydało mi się, że za tę jakąś katastrofę, jeżeli ona nastąpi, odpowiedzialni będziemy my, ludzie, wobec owych saren, poruszających się bezgłośnie w niewinności i ciszy świata, który wypadnie nam może rozsadzać i burzyć.
W Izraelu pisarze są nie tylko dostarczycielami rozrywki. To prorocy. To nie diaspora, tylko pierwsza linia frontu. (s.114).
Republikanie raz na jakiś czas odczuwają potrzebę dowartościowania jakiegoś tłuka (...). s. 19
Nabokov wszędzie zaznaczał, że wszyscy pisarze, którzy mają choć trochę talentu, są zabawni. Nie cały czas - ale zabawni. (s.299)
Formy wszystkie, wyczerpawszy swą treść w nieskończonych metamorfozach, wisiały już luźno na rzeczach, na wpół złuszczone, gotowe do strącenia.
Zawsze ma się stosunek do własnej książki jak do czegoś, co nas głęboko zawiodło i rozczarowało. (s.396)
Aby napisać jedną linijkę, trzeba ukochać przedtem wiele ludzi, miast i rzeczy.
Siadam przy biurku, ale żadna z wymyślonych przeze mnie opowieści nie harmonizuje z tym, co chciałbym wyrazić.
Tych kilku prawdziwych illegalistów mawia dzisiaj nie bez powodu: Było nas mało, zostało wielu.
Wił sobie gniazdko w każdej piersi, żeby móc potem od środka dobrze kopać po żebrach.
Człowiekowi wcale nie musi się źle powodzić, żeby pomyślał: To nie może być całe moje życie.
Wywiozłem z niej [z Rosji] dorobek w postaci mojej szczerej sympatii dla narodu rosyjskiego. Sentyment, spieszę podkreślić, zupełnie niezależny od oceny porządków politycznych rozmaitymi czasy rozpościerających się w tym rozległym kraju oraz od ich moralnych konsekwencji, które sprawiają, że w każdym ustroju u zbyt wielu Rosjan sumienie kończy się tam, gdzie zaczynają rosyjskie interesy państwowe.
Zaraz po zakończeniu drugiej wojny światowej przejeżdżający przez Warszawę oficer rosyjski dopytywał przygodnego znajomego o liczebność Polski. „Będzie nas chyba ze 27 milionów”. „Ot, 27 milionów! Da u nas bolsze naroda w koncłagierach sidit”.
Było gorąco. Jakieś kobiety wyniosły wiadro z kawą, czy kilka wiader, i rozdawały wszystkim. Były rozczulająco dobre, pogodne. (…) Mój Boże! Ile w tej Warszawie było wtedy dobroci. Po prostu dobroci. Ile!
Maszy podobało się, że kłamał jak człowiek wykształcony, a nie jak Abchaz na pchlim targu.
Zrozumiałem przed wieloma laty, że nie ma na świecie rzeczy, która nie byłaby zalążkiem możliwego Piekła; jakaś twarz, słowo, busola, reklama papierosów mogą doprowadzić człowieka do szaleństwa, jeśli nie potrafi o nich zapomnieć. Czyż nie byłby szalony człowiek, który nieustannie by sobie wyobrażał mapę Węgier?
Słowa, słowa niestosowne i okaleczone, były ubogą jałmużną, jaką pozostawiły mu godziny i wieki.
...z niczym tu przyszłam
i odejdę z niczym
i wkrótce będzie jakby mnie nie było.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl