"Jako osoba, która docenia bałwany i odgłos kruszących się pod butem czerwonych liści, uważam, że wychodzenie z klimatyzowanego gabinetu na gorące i parne powietrze, by wrócić do domu w każde jedno dzisiaj, jest totalnie najgorsze. Jak zawsze jestem zlany potem już po paru minutach."
"Jeśli jutro nie nadejdzie" to historia Clarka, który od 309 dni przeżywa ten sam poniedziałek. Po przebudzeniu widzi biały stolik, później idzie do szkoły, przygotowuje ciasto dla swojej siostry, a jego matka zamawia te same dodatki do pizzy. Dzień jak co dzień. Jednak dnia 310 wszystko się zmienia, gdy w jego klasie pojawia się nowy uczeń. Przeżywanie jednego dnia bez końca? To nie jest najlepszy scenariusz. Za to ten bardzo mi się podobał! Książek z motywem pętli czasowej nie czytam zbyt wiele, ale jest to niezwykle ciekawy zabieg. Czy trudny? Powiedziałabym, że tak, bo jest w nim wiele elementów powtarzających i trzeba dobrze przemyśleć kolejne działania by nie zanudzić czytelnika. Autorowi się to udało. Choć główne punkty pierwotnego poniedziałku zostały, to każdy kolejny miał nowe, a niekiedy nawet i jeszcze bardziej zaskakujące zwroty. Choć najlepsze w tym tytule jest to, jaką przemianę przebywa Clark, to nie dzieje się to ze względu na Beau - nowego przyjaciela. To prawda, że chłopak stanowił dla niego swego rodzaju klucz do ciągu następujących po sobie zdarzeń, jednak to nie on był tutaj najważniejszy. Bardzo podobało mi się to, jak Robbie Couch wykreował głównego bohatera, a dzięki narracji pierwszoosobowej mogłam bliżej poznać jego charakter. Historię zaczynamy z grubej rury, bo od wizyty u psycholożki i zdania "jestem samotny", co już na starcie wywołało we mnie masę emocji. Sama kwestia przewija się również w wielu momentach na przestrzeni książki (❗️TW: kwestie zdrowia psychicznego, rozwód rodziców) pokazując, że wcale nie jesteśmy sami we własnych problemach. Poza tym, wiąże się ona mocno z Clarkiem, który postanawia przezwyciężyć swoje słabości i zrobić coś, co zmienia każdy poniedziałek. Czy pętla czasowa wiąże się tylko z jednym miejscem? Wcale nie! Oprócz szkoły, pokoju Clarka, autor przenosi nas do słynnej piekarni Otta (kocham ten wątek, wzruszyłam się) czy cichego kina z zestresowanym pracownikiem (kocham te powiązania). Będziecie kilkakrotnie łamać prawo oraz wspominać koncert zespołu, który ściął Was z nóg (nie żartuję). Tutaj nie ma nudy - nawet jak na zapętlony poniedziałek. Okładka tej książki nie przewija mi się zbyt często na IG, co stanowi dla mnie zagadkę. A to jest naprawdę dobra powieść! Pełna metafor, odniesień do popkultury czy cudownych, łamiących serca relacji. Jej jedyną wadą jest dla mnie wątek romantyczny, do którego - znów (przy "Lato złamanych zasad" miałam podobnie) - nie jestem w pełni przekonana. Za to przyjaźń tej dwójki? Jestem na tak. Ostatnie strony mnie wzruszyły, co pewnie nikogo nie zdziwi (ahh).
Polecam!
[ Współpraca reklamowa z OdyseYA ]