Kiedy sytuacja finansowa rodziny pewnej młodej dziewczyny o imieniu Agnes Grey pogarsza się, zamierza ona wspomóc rodziców i rozpocząć pracę jako guwernantka. Początkowo nie chcą oni pozwolić na to, by ich młodsza córka musiała pomagać zarabiać na utrzymanie rodziny, jednak kiedy ponawia prośbę, otrzymuje w końcu zgodę. Agnes przepełnia szczęście i nadzieja na to, że praca okaże się przyjemnym zajęciem. Niestety okazuje się, że z dziećmi nie da się zaprzyjaźnić, a była pewna, że jej się to uda. Jej uczniowie dręczą małe zwierzątka i znęcają się nad swoją nauczycielką. Na domiar złego ich rodzice są święcie przekonani, że dzieci nigdy by ich nie okłamały i że to guwernantka nie potrafi się nimi dobrze zająć. Wkrótce Agnes znajduje nową posadę, daleko od swojego rodzinnego domu i ma już starszych uczniów. Czy tym razem panna Grey zazna upragnionego szczęścia? Czy może znajdzie swoją miłość?
Anne Brontë urodziła się w Thornton 17 stycznia 1820 roku. Od wczesnej młodości pisała wraz z siostrami Charlotte i Emily wiersze oraz opowiadania. Swoje dzieła publikowała pod pseudonimem Acton Bell. Wydała dwie powieści, „Agnes Grey” oraz „Lokatorka Wildfell Hall”.
Sięgając po tę powieść strasznie się bałam. Czego? Rozczarowania. Tego, że okaże się, iż nie była to tak dobra książka, jak wszyscy uważają, że nie będę umiała docenić tego dzieła. Na szczęście bardzo szybko przekonałam się, że nie było powodów do obaw. „Agnes Grey” nie była ciężką w odbiorze powieścią, od samego początku z łatwością i bez żadnych przeszkód mogłam zagłębić się w lekturę. Niemal od razu trafiłam do wiktoriańskiej Anglii, którą tak uwielbiam, na plebanię, w której mieszkała Agnes. Razem z członkami jej rodziny martwiłam się sytuacją finansową, zdrowiem ojca i miałam ogromne nadzieje, że główna bohaterka nie zawiedzie się swoją pracą.
Uwielbiam tamte czasy, XIX wiek i z wielką przyjemnością zapoznawałam się z regułami i zasadami obowiązującymi wtedy. Mogłam zobaczyć jak okropnie traktowane były guwernantki, ludzie nie mieli do nich szacunku, były upokarzane i tak naprawdę jedynymi ich towarzyszami byli uczniowie, którzy też nie zawsze traktowali je tak, jak należy.
Historie niektórych postaci naprawdę mnie wzruszyły. Choć z pozoru wydawały się szczęśliwe, tak naprawdę w głębi serca czuły się samotne i smutne. Za to niektórzy bohaterowie mieli dosłownie kamienne serce i nie zwracali uwagi na innych. Zajmowali się tylko sobą, interesowało ich tylko to, czy będą mogli dobrze i godnie żyć. Na największą uwagę z pewnością zasługuje Agnes. To do niej czytelnik najbardziej się przywiązuje i zastanawia się nad jej losami. To bardzo mądra kobieta, dla której najważniejsza jest rodzina, nikt inny bardziej się nie liczył.
Po skończeniu lektury miałam ochotę na więcej. Chciałam poznać dalsze losy głównej bohaterki, wiem, że Anne Brontë mogłaby to dalej rozwinąć i dalej opowiedzieć historię, lecz zakończyła w dobrym momencie, napisała to, co najważniejsze. Mimo wszystko chce się czytać więcej i więcej.
Anne opisywała wszystko barwnie i dokładnie, ale nie zanudzała czytelnika przy tym. Chętnie zasiadałam z książką w dłoni i rozkoszowałam się opowieścią. Uwielbiałam wszelkie opisy przyrody, dzięki nim czułam się tak, jakbym razem z panną Grey spacerowała po ogrodach czy łąkach.
Swoje pierwsze spotkanie z jedną z sióstr Brontë uważam za jak najbardziej udane. Będę od teraz z ogromną chęcią sięgać po jej, ale także jej sióstr dzieła. Mam nadzieję, że okażą się tak dobre, jak „Agnes Grey”, a nawet lepsze.
Moja ocena: 8/10