Scorpio Richelle Mead to pisząca dla New York Times i USA Today jedna z najlepszych autorek gatunku urban fantasy. Jej książki adresowane są zarówno dla dorosłych jak i młodzieży. Pochodzi z Michigan, obecnie jednak mieszka w Seattle gdzie pracuje nad nad swoimi trzema seriami. Zanim została pisarką próbowała kilku różnych ścieżek kariery.
O powieści tej pierwszy raz usłyszałam już dość dawno temu, nie zainteresowała mnie jednak wtedy na tyle, bym ją kupiła czy chociażby wzięła w swe ręce i przeczytała. Stwierdziłam, że pewnie znów spotkam w niej doskonale mi znane i wciąż odgrzewane na nowo schematy, odłożyłam więc jej lekturę na czas nieokreślony. Dopiero na tegorocznych wakacjach zostałam do niej zachęcona przez mojego zaufanego doradcę i dostałam od razu dwie części. Pełna obaw zabrałam się za czytanie.
„Ludzie, którzy są szaleni rzadko zastanawiają się nad tym, czy są szaleni.”
Głównymi bohaterkami są Lissie Drogomir, morojka ze szlachetnego rodu, oraz Rose, dampirka i za razem jej najlepsza przyjaciółka. Poznajemy je w momencie, gdy zostają złapane przez wysłanników z akademii imienia świętego Władimira z której to uciekły wcześniej w dość spektakularny sposób. Siłą zostają tam sprowadzone i znów muszą dostosować się do panujących reguł.
Jednym z najważniejszych wątków całej powieści, jest niezwykła więź łącząca ze sobą dziewczyny. Budzi ona powszechne zainteresowanie i naraża je na niebezpieczeństwo ze strony wszystkich, którzy chcieliby ją wykorzystać w niekoniecznie chwalebny sposób. Musze przyznać, iż jest to wątek dość ciekawy z którym nie spotkałam się wcześniej w żadnej innej powieści, a przeczytałam ich dość dużo.
Niewątpliwą zaletą są tu bardzo ciekawi bohaterowie. Ciekawi, różni, pełni indywidualnych i wyróżniających ich cech. Praktycznie od samego początku moją faworytką została Rose, żywiołowa, odważna, wybuchowa dziewczyna którą cechował również ostry język i wyjątkowe oddanie w stosunku do przyjaciółki. Kolejną postacią do której zapałałam bezwarunkową sympatią jest Dymitr Bielikow, strażnik który bez wątpienia ma w sobie to coś. Jak możemy się domyślać, między dwójką tych bohaterów zaczyna się coś dziać. Z niecierpliwością czekam na rozwój wydarzeń i kibicuję ich związkowi, myślę jednak że na to będziemy musieli trochę poczekać.
„Mężczyzna musiałby posiąść sztukę czytania w myślach, chcąc tę swoją wybraną uszczęśliwić.”
Styl autorki jest ciekawy, wciągający. Podczas czytania nie nudziłam się ani przez chwilę. Kilkukrotnie na mej twarzy zagościł uśmiech, muszę przyznać iż trafia do mnie poczucie humoru Richelle Mead.
„Największe rewolucje odbywają się w ciszy i w cieniu.”
Na tle innych powieści wypada całkiem dobrze, pomimo iż nie jest dziełem wybitnym. Mimo wszystko jednak należy do najbardziej interesujących i ciekawie napisanych książek z jakimi ostatnio miałam styczność.
Okładka jest całkiem przyzwoita, jednak widniejąca na niej dziewczyna przywodzi mi na myśl płytką opowieść dla nastolatek. Ilustracji książka nie posiada, nie mogę więc ich ocenić. Cena jak dla mnie jest adekwatna do objętości, choć mogłaby być trochę niższa. Jedyne do czego mogę się przyczepić, to podpinanie się pod sukces Zmierzchu. Na tyle okładki możemy znaleźć zdanie, które zapewnia nas o tym, iż Akademię Wampirów pokochali fani wyżej wymienionej powieści. Cóż. Pozostawię to bez komentarze.
Myślę, że powieść ta z pewnością jest warta przeczytania, z czystym sumieniem więc polecam ją wszystkim, którzy szukają czegoś ciekawego, wahają się przed przeczytaniem lub nie mieli jeszcze styczności z twórczością Richelle Mead.