Z racji mojego uwielbienia dla kocich istnień i jako właścicielka kilku z nich widząc zapowiedź nowej książki Katarzyny Bereniki-Miszczuk stwierdziłam jednoznacznie - to coś dla mnie i dla wszystkich kociarzy!
Uwielbiam i kocham wszystkie czworonożne mruczki i przyznacie sami to zwierzęta niezwykle dostojne i chodzące zawsze własnymi drogami. Po tej lekturze nieco inaczej przyglądam się zachowaniu moich domowych towarzyszy. Zastanawialiście się kiedyś jak nudne i monotonne jest życie jakie wiedzie nasz kot? Tylko śpi, je i w międzyczasie czyści sierść - nudne i przewidywalne życie, ale czy na pewno? Ta lektura rzuca nowe światło na to, co robi nasz kot, kiedy stracimy go z pola widzenia.
"Ja cię kocham, a ty miau" to komedia kryminalna pełna przezabawnych zwrotów akcji, w której narratorem jest kot Lord, to jego oczami oglądamy wszystkie wydarzenia, czworonożna perspektywa jest niezwykle ciekawa. Tego kota nie sposób nie polubić. Kim jest nasz nasz puchaty bohater? Samo pochodzenie wskazuje, że mamy do czynienia z prawdziwym lordem, wywodzący się ze znamienitej elity kotów brytyjskich, posiada nieposzlakowanej jakości rodowód i może śmiało poszczycić się tym, że jego przodkowie wygrywali konkursy piękności. Posiadać takiego przyjaciela jakim jest Lord to prawdziwe szczęście i nie do pomyślenia wydaje się być fakt, że ktoś mógłby go nie chcieć. I co najważniejsze - on wcale nie jest tłusty tylko puszysty, nie ma też zadatków na kota wolno żyjącego, to kot kolankowy.
Ale nie dajmy się zwieść - ten przemiły i uroczy futrzak to prawdziwy kot obronny, który w trosce o swoją właścicielkę potrafi wystawić pazury, a nawet ugryźć. Teraz kiedy już wiemy kim jest słynny Lord, warto uchylić nieco rąbka fabuły.
Ala ilustratorka książek dla dzieci zostaje zaproszona na konkurs malarski do posiadłości bogatego arystokraty Śmietańskiego, słynącego z zamiłowania do sztuki i kolekcjonera obrazów. Nagroda jest zacna, gdyż zwycięzca zostanie wpisany jako spadkobierca całej posiadłości. Wśród 10 uczestników różnych technik malarskich znajdzie się również Ala z akwarelą i swoim kotem. Konkurs okaże się prawdziwym wyzwaniem dla młodych uczestników, polem rywalizacji, ale czy każdy jest tym, za kogo się podaje?
Wkrótce w rezydencji Śmietańskiego zaczynają dziać się dziwne i niewytłumaczalne zdarzenia, a kot Lord niczym Sherlock Holmes rusza w spacer po posiadłości, aby rozwikłać wszystkie tajemnice. Właścicielka zaangażowana w konkurs całą swoją uwagę skupia na malowaniu obrazu, nie zdając sobie sprawy, że jej kot prowadzi w tym czasie drugie życie. Ten przezabawny bohater ma oczy i uszy szeroko otwarte i potrafi zwęszyć kłamstwa i intrygi zastawione na uczestników konkursu przez samego gospodarza. Gdyby tylko Ala trafnie interpretowała każde jego miauknięcie może udałoby się uniknąć całej tej farsy.
Każdy z rozdziałów opatrzony został innym kocim tytułem, a cała powieść pełna jest humoru, miejscami połączonego z elementami grozy. W tej historii wypełnionej zabawnymi zwrotami akcji role zostały nieco odwrócone - to kot opiekuje się swoją właścicielką starając się na każdym kroku, aby wreszcie go posłuchała. W końcu kocia mądrość nigdy nie zawodzi. Książka z pewnością ucieszy wszystkich kociarzy, a do tego całość okraszono dawką dobrego humoru sprawi, że lekturę pochłania się ekspresowo. W tej komedii to kot wiedzie prym i nie do podważenia są jego racje. Opisując perypetie sympatycznego Lorda widać, że w tej historii wiele jest prawdy - każdy z miauczących czworonogów doskonale wie, że nie znoszą one szelek, obroży, plastikowych kołnierzy, wizyt u weterynarza, czy przenośnego transporterka, a powieść dodatkowo pokazuje jak te elementy są postrzegane kocimi oczami. Polecam!
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta portalu nakanapie.pl