Pierwszy tom „Zatraconych” ani mnie nie rozczarował, ani szczególnie nie zaskoczył. Nieco przesłodzona lektura z gatunku New Adult przekonała mnie jednak do sięgnięcia po kolejną część serii dla młodzieży autorstwa Rachel Van Dyken. W „Toxic” pisarka nadal korzysta z pewnych schematów, lecz udaje jej się wybrnąć w samym pomyśle na postacie. Lecz czy na tle gatunku wyróżnia się nieco bardziej niż „Utrata”?
Gabe Hyde jest studentem na Uniwersytecie Waszyngtońskim. Ma prawdziwych przyjaciół – Wesa i Kiersten -, a także kuzynkę, z którą łączą go dobre relacje. Typ podrywacza, imprezowicza, który nie przejdzie obojętnie obok żadnej dziewczyny. Jednak nikt, nawet jego najlepszy kumpel, nie wie, że od czterech lat ukrywa swoją prawdziwą tożsamość. Gabe przestaje dawać sobie radę z tajemnicami, z którymi z nikim nie może się podzielić. Lecz jeśli ktoś odkryłby prawdę, jej życie stanęłoby pod znakiem zapytania. A tego nie chciał najbardziej na świecie… W jednym ze swoim gorszych dni, gdy siada przy fortepianie na wydziale muzycznym, poznaje Saylor. Zachwycona jego muzyką, pozwala się pocałować. Jednak namiętność szybko przemienia się we wściekłość, gdy Gabe zachowuje się jak największa świnia. Zaczynają coraz częściej na siebie wpadać, w różnych okolicznościach, różnie się do siebie odnosząc. Gdy przypadkowo spotykają się w domu opieki tajemnica Gabe’a oraz jego przeszłość zostają zagrożone.
Okładkę ponownie zdobi zdjęcie ładnego nastolatka. Jednak tym razem utrzymana jest w zdecydowanie ciemniejszych, monochromatycznych barwach, co już sugeruje, że będzie bardziej mrocznie, bardziej poważnie niż w ostatnim tomie. Już patrząc na okładkę możemy się domyślić, że będziemy mieć do czynienia z „niegrzecznym chłopcem” (tatuaże, zarost, koszulka sugerująca umiłowanie cięższych brzmień muzycznych), a nie nieskazitelnym obrazem chłopaka, jakim jest Wes.
Gabe’a Hyde’a poznaliśmy już w pierwszym tomie serii. Jestem pewna, że już wtedy zaintrygował większość czytelniczek (w tym i mnie). Przypominający nieco buntownika, trochę zagubionego chłopca bohater okazał się znakomitym materiałem na drugą część „Zatraconych”. Wydaje mi się, że postać Gabe’a wywołuje żywsze emocje niż Kiersten i Wes razem wzięci. Ta para, którą poznaliśmy wcześniej, jest ucieleśnieniem amerykańskiego snu o pięknie, bogactwie, a nawet pokonywaniu przeszkód, które z pozoru wydają się być nie do przeskoczenia. Gabe to zupełna opozycja – ziszczenie tego, co może się wydarzyć, gdy ten „american dream” skręci w złą stronę i nie da się zmienić raz podjętych decyzji. Główny bohater bywa gniewny, zły, nie panuje nad swoimi emocjami, bywa nieprzewidywalny.
Tak, jak w „Utracie” odkrycie tajemnicy Wesa było stosunkowo proste i dość oczywiste od niemalże początku powieści, tak tym razem rozwiązanie zagadki dotyczącej Gabe’a wcale do najprostszych nie należy. Dostajemy kilka wskazówek zaraz na początku powieści, lecz skompletowanie całości układanki okazuje się nieco trudniejsze (porównując z pierwszym tomem serii).
Van Dyken stara się przełamać schematy, które zdominowały jej poprzednią powieść. Wychodzi jej to z różnym skutkiem, lecz z pewnością „Toxic” nie jest obdarzona tak banalną fabułą oraz przewidywalnymi zwrotami akcji, jak „Utrata”. Pojawienie się miłosnego trójkąta w takiej formie jak zaprezentowała to autorka „Zatraconych” nie należy do powszechnych w literaturze młodzieżowej, podobnie jak to, że główny bohater zaczyna wracać do swoich złych nawyków z przeszłości. Co innego poszukiwanie odkupienia w codzienności, które wydaje się być nieosiągalne.
Tym razem autorka postanowiła na uczynienie bohaterem niecielesnej, nieludzkiej postaci. Muzyka odgrywa tutaj ogromną rolę, zarówno komentując przeżycia postaci (niemalże jak w filmie), jak także będąc odrębnym bytem. Pojawia się w najważniejszych momentach życia Gabe’a, w relacjach z różnymi bliskimi mu ludźmi. To właśnie muzyka zmusza go do podejmowania działań, wprowadzania zmian.
Ponownie Rachel Van Dyken zdecydowała się na dwutorową narracje. Oddaje głos zarówno Sailor, jak i Gabe’owi, co owocuje szerszym spojrzeniem oraz pogłębieniem rysu psychologicznego postaci. Podobnie jak w pierwszej części posługuje się lekkim, bardzo przyswajalnym, niewymagającym językiem, lecz tym razem uniknęła przesadnego wtrącania aforyzmów – czy to w myślach swoich bohaterów, czy w dialogach pomiędzy nimi. Zamiast tego znajdziemy w „Toxic” sporo humoru – przekomarzanie się Gabe’a i Saylor potrafi niekiedy szczerze rozbawić, podobnie jak docinki między dwoma męskimi postaciami.
Choć to nadal dość cukierkowa opowieść, to zdecydowanie bardziej „dorosła” od poprzedniej. Przede wszystkim dzięki temu, że dwójka głównych bohaterów jest nieco bardziej niejednoznaczna niż Kiersten oraz Wes, a ich zachowanie nieraz budzi skrajne uczucia. „Toxic” można ocenić o oczko wyżej niż „Utratę”, co jeszcze wzmaga niecierpliwość przed ukazaniem się trzeciego tomu „Zatraconych”.