Pasożyt recenzja

„Bierz życie, jakim jest, bo lepsze nie będzie”

Autor: @Leeloo ·2 minuty
2022-07-29
Skomentuj
4 Polubienia
Dojrzały i udany debiut australijskiej autorki, który zapoczątkował cykl o poczynaniach nieprzeciętnej Parrish Plessis (nietypowej nawet jak na postapo), w którym Marianne de Pierres przełamuje monopol na męskiego bohatera w cyberpunkowym świecie. W „Pasożycie” znajdziemy wszystko, czego oczekuje się od chylącej się ku upadkowi przyszłości (cyberpunkowa, postapokaliptyczna dystopia), a jednak świat, w którym radzi sobie kobieta-ochroniarz ma niuanse wskazujące na fakt, że powieść napisana została kobiecą ręką – bez niepotrzebnego naśladowania siermiężnego języka, bez anatomicznej eksploracji przemocy, z elementami, których zapewne mężczyzna nie zawarłby w opowieści.

Zamiast przerośniętego, na wpół automatycznego i nieskomplikowanego w procesach myślowych (aczkolwiek dzielnego) bohatera – przez mroki Trójki, która była „archaiczną ostoją zezwierzęconej ludzkości” prowadzi nas wyróżniająca się z tłumu kobieta („prawie dwa metry wyrobionego ciała”), z krzywo zrośniętym nosem, którą implanty średnio interesują (może dlatego, że w walce wręcz dorówna każdemu), którą lubią kłopoty, natomiast ona nie toleruje niesprawiedliwości. I pozbawiona jest złudzeń:

"Bierz życie, jakim jest, bo lepsze nie będzie".

Chyba, że sama postara się, by było lepsze, ale do tego musi zrobić zamieszanie na cały kontynent, którym jest postapokaliptyczna Australia. Wydarzenia komplikują genetyczne doświadczenia, tajemnicze istoty modyfikujące zachowania ludzi, wypaczone pojęcie wolności mediów i degeneracja środowiska. A jednak więzy krwi i przywiązanie do ziemi (czy raczej miejsca) nadal mają znaczenie, nadal istnieją szamani, którzy swoją wiedzą wspierają w kluczowym momencie.

Spektakularne i klasyczne dla tego gatunku zakończenie bogatej w wydarzenia akcji jest wykreowane z klasą: nie pozostawia czytelnika w stanie histerycznej desperacji i głodu dotyczącego dalszego ciągu – wątki są na tyle wyjaśnione, że tom pierwszy tworzy zamkniętą całość, ale dla chętnych na kontynuację powstają zalążki przyszłych wydarzeń – do kolejnych (dwóch) tomów zajrzy się dla przyjemności, nie z uzależnienia.

Jednego tylko nie rozumiem - dlaczego tłumacz (lub wydawnictwo) zdecydował się na tytuł „Pasożyt” ? Jakby „Nylon Angel” był za mało dystopijny... A przecież, zgodnie z wolą autorki, oryginalny tytuł doskonale podkreśla rolę bohaterki w opisanej historii. Niechby brzmiał na przykład: „Nylonowa Anielica”. Przypuszczam, że więcej kobiet sięgnęłoby po książkę, natomiast mężczyźni nie zawiedliby się, że brak tu silnego, rosłego, o twardym charakterze bohatera (który de facto jest, ale gra drugie skrzypce).

Przyznam, że pomysł z cyberpunkówką w roli głównej bardzo przypadł mi do gustu. Bohaterka jest ciekawa i nieprzerysowana (o co łatwo było, zważywszy na tło wydarzeń), a mniej brutalne i bardziej wysublimowane spojrzenie na schyłek człowieczeństwa ma swoje zalety - napawa nadzieją.

Moja ocena:

× 4 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Pasożyt
Pasożyt
Marianne de Pierres
9.3/10
Cykl: Parrish Plessis, tom 1

Pierwszy tom wyśmienitej trylogii fantastyki akcji, wybuchowej mieszanki cyberpunku i sensacji. W świecie przyszłości, gdzie bogacze zamykają się w mieście strzeżonym jak forteca i mają w nosie bieda...

Komentarze
Pasożyt
Pasożyt
Marianne de Pierres
9.3/10
Cykl: Parrish Plessis, tom 1
Pierwszy tom wyśmienitej trylogii fantastyki akcji, wybuchowej mieszanki cyberpunku i sensacji. W świecie przyszłości, gdzie bogacze zamykają się w mieście strzeżonym jak forteca i mają w nosie bieda...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @Leeloo

Kirke
O kobiecie, cierpieniu, wyborze i o tym, co w życiu ma sens.

Pięknie opisana historia snuta wokół mitu, o którym „coś się słyszało”, ale szczegółów trudno by się doszukać nawet w mitologiach. Nie da się ukryć, że to opowieść o kob...

Recenzja książki Kirke
Zaklinacz tygrysów
Opowiedziane obrazy, namalowana opowieść...

Na początku jest obraz, przynajmniej tym razem, bowiem: Odchylasz okładkę, zaglądasz do środka, szybko przebiegasz wzrokiem po wyrazach (na nie będzie jeszcze czas) i...

Recenzja książki Zaklinacz tygrysów

Nowe recenzje

Tylko dobre wiadomości
Z optymizmem patrzeć w przyszłość
@Moncia_Pocz...:

Już dość dawno nie sięgałam po książki Agnieszki Krawczyk, choć kiedyś czytywałam je systematycznie. Postanowiłam nadro...

Recenzja książki Tylko dobre wiadomości
Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Jestem oczarowana
@stos_ksiazek:

Ależ wyciągnęłam się w tę książkę. Po prostu przepadałam! Nie spodziewałam się, że „Pomiędzy wiarą a przekleństwem” Joa...

Recenzja książki Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Wegetarianka
Od wegetarianizmu do choroby psychicznej
@sweet_emily...:

Miałam się zachwycić, a pozostał niesmak, rozdrażnienie i ścisk w żołądku. Podjęcie decyzji, aby zostać wegetarianką w...

Recenzja książki Wegetarianka