Życie nastoletniej Kylie Galen nie jest łatwe. Umiera jej ukochana babcia, rzuca ją chłopak, jej rodzice się rozstają, a w dodatku ciągle widuje dziwną postać, której nikt poza nią zdaje się nie zauważać… Pewnego wieczora Kylie Galen ląduje na nieodpowiedniej imprezie z nieodpowiednimi ludźmi, i to zmienia jej życie na zawsze. Za radą psychologa matka wysyła ją do Wodospadów Cienia – na obóz dla trudnej młodzieży. Już w drodze do obozu Kylie przekonuje się, że określenie „trudna” niezupełnie określa jej współobozowiczów.
Chociaż Kylie niczego nie jest pewna, jedna rzecz staje się dla niej absolutnie jasna. To właśnie tu, w Wodospadach Cienia, jest jej miejsce.
Kylie jest (nie)zwykłą nastolatką, która urodziła się równo o północy. To właśnie o tej godzinie rodzą się nienaturalne postacie rodem z baśni bądź z koszmarów.
Do tego trzeba dodać, że właśnie zmarła jej ukochana babcia, a rodzice się rozwodzą. Poza tym dziewczyna zostaje rzucona przez ukochanego chłopaka, a jej pierwsza prawdziwa impreza kończy się na komisariacie policji z powodu narkotyków znalezionych wśród aresztowanych nastolatków. To właśnie tak zaczyna się historia niepozornej i słodkiej Kylie.
Nie oczekiwałam zbyt dużo od tej książki. Kolejna zwykła młodzieżówka z wampirami, wilkołakami i tym podobnymi w tle. Jednak okładka zaintrygowała mnie i sprawiła, że musiałam zdobyć tę książkę. Historia Kylie wciągnęła mnie już od pierwszych stron i nie mogłam się od niej oderwać chcąc dowiedzieć się co będzie dalej.
Jak w każdej już książce dla młodzieży w Urodzonej o północy pojawia się trójkącik, chociaż momentami czworokącik. Ale nie przeszkadzało mi to i w przeciwieństwie do Igrzysk Śmierci czy Rywalek tutaj polubiłam dwójkę męskich bohaterów zabiegających o serce głównej bohaterki.
Styl pisania Pani Hunter jest przystępny i barwny co znacznie ułatwia czytanie. Do tego miejsca, osoby czy nawet zwierzęta są opisane w taki sposób, że moja wyobraźnia szalała, wymyślając i podsuwając mi wyimaginowane obrazy przedstawiające wspomniane wcześniej elementy książki. Plusem powieści jest nieprzewidywalność. Kiedy w końcu myślałam, ze wiem jak skończy się historia, Pani Christina zmieniała tor opowieści co za każdym razem wpływało na zakończenie, którego - oczywiście - się nie spodziewałam. Miło było też przeczytać książkę z trzecioosobową narracją, bo powoli mam dość czytania powieści, gdzie znamy myśli tylko jednego bohatera.
Kylie nie była denerwująca, ale wręcz słodka i miła. Momentami zachowywała się naiwnie, ale nie mogę zarzucić jej niczego więcej. Mimo, że na początku była nieśmiałą to później zaczęła się "rozkręcać". Stawała w obronie swoich znajomych, nie łatwo była ją oszukać. Do tego to właśnie Kylie zazwyczaj wpadała na jakiś postrzelony pomysł, który mógł się skończyć źle, nie tylko dla niej, ale także dla jej przyjaciół.
Urodzona o północy bardzo mi się podobała. Była ona przyjemną lekturą, którą pochłonęłam bardzo szybko ze względu na ciekawą historię i niewymagający język. Powieść serdecznie polecam, bo ona jest po prostu wspaniała i nie mogę doczekać się, aż sięgnę po następny tom.
~ A.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Feeria.