Tajemnica pustego kufra. Świąteczne śledztwo recenzja

Bożonarodzeniowa pisanka

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @gala26 ·5 minut
2023-02-01
2 komentarze
33 Polubienia
„𝑇𝑜 𝑗𝑒𝑗 𝑜𝑑𝑤𝑖𝑒𝑐𝑧𝑛𝑎, 𝑛𝑖𝑒𝑢s𝑡ę𝑝𝑙𝑖𝑤𝑎 𝑑𝑢𝑚𝑎. 𝑀𝑖𝑎ł𝑎𝑏𝑦 𝑠𝑝𝑟𝑧𝑒𝑑𝑎ć 𝑗𝑒𝑑𝑦𝑛𝑒 𝑝𝑎𝑚𝑖ą𝑡𝑘𝑖 𝑠𝑤𝑜𝑗𝑒𝑗 𝑚𝑖𝑛𝑖𝑜𝑛𝑒𝑗 𝑤𝑖𝑒𝑙𝑘𝑜ś𝑐𝑖, 𝑗𝑒𝑑𝑦𝑛𝑦 𝑛𝑎𝑚𝑎𝑐𝑎𝑙𝑛𝑦 𝑑𝑜𝑤ó𝑑, ż𝑒 𝑏𝑦ł𝑎 𝑛𝑖𝑒𝑔𝑑𝑦ś 𝑝𝑟𝑎𝑤𝑑𝑧𝑖𝑤ą 𝑘𝑠𝑖ęż𝑛ą? 𝑂 𝑛𝑖𝑒, 𝑡𝑜 𝑤𝑦𝑘l𝑢𝑐𝑧𝑜𝑛𝑒. 𝐾𝑎ż𝑑𝑦 𝑖𝑑𝑖𝑜𝑡𝑎, 𝑛𝑎𝑗𝑚𝑎𝑟𝑛𝑖𝑒𝑗𝑠𝑧𝑦 𝑠𝑘𝑙𝑒𝑝𝑖𝑘𝑎𝑟𝑧 𝑚𝑜ż𝑒 𝑧𝑑𝑜𝑏𝑦ć 𝑝𝑖𝑒𝑛𝑖ą𝑑𝑧𝑒. 𝐴𝑙𝑒 𝑡𝑦𝑙𝑘𝑜 𝑘𝑠𝑖ęż𝑛𝑎 𝐾𝑎𝑟𝑢𝑐ℎ𝑖𝑛 𝑝𝑜𝑠𝑖𝑎𝑑𝑎ć 𝑡𝑒𝑛 𝑤𝑦𝑗ą𝑡𝑘𝑜𝑤𝑦 𝑟𝑖𝑣𝑖è𝑟𝑒 𝑧 𝑏𝑟𝑦𝑙𝑎𝑛𝑡𝑎𝑚𝑖, 𝑡ę 𝑧𝑎𝑏𝑦𝑡𝑘𝑜𝑤ą, 𝑏𝑒𝑧𝑐𝑒𝑛𝑛ą 𝑡𝑎𝑏𝑎𝑘𝑖𝑒𝑟ę 𝐿𝑢𝑑𝑤𝑖𝑘𝑎 𝑘𝑡ó𝑟𝑒𝑔𝑜ś 𝑡𝑎𝑚 𝑖 𝑡𝑎𝑘 𝑑𝑎𝑙𝑒𝑗”.

Od bardzo dawna nie byłam tak skonfundowana, ale też dawno nie zdarzyło mi się, żebym nie bardzo wiedziała, co napisać w recenzji. Zazwyczaj trafnie wybieram sobie książki do czytania, ale tym razem nie do końca jestem usatysfakcjonowana swoim wyborem. Historia niby ciekawa i kryminał dość dobrze napisany, ale miałam problem z tym, żeby wejść w opowiadaną przez autorkę historię i byłam wciąż obok niej, bo nie potrafiłam należycie się w nią wciągnąć. Zaintrygował mnie, co prawda tytuł i okładka, ale nie doczytałam, że kryminał był napisany 65 lat temu, tylko że nie to stanowiło dla mnie problem, lecz sposób opowiadania autorki. Może niektórym wyda się wyjątkowy i niekonwencjonalny, ale dla mnie był zbyt dokładny i drobiazgowy, a tym samym nużący. Mary Kelly była wówczas angielską pisarką kryminałów, najlepiej znaną z serii o inspektorze Brett Nightingale. Pisząc w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, Kelly była ceniona za poczucie odświeżająco mrocznego klimatu w swoich powieściach, ale wydaje mi się, że to było dobre na tamte czasy. Dodatkowo „Tajemnica pustego kufra” jest trzecią częścią serii o wspomnianym wyżej inspektorze i może to tak bardzo nie przeszkadzało mi w lekturze, ale sama świadomość, że wcześniejsze losy duetu śledczego nie były mi znane, spowodowały jakiś dyskomfort.

Uwagę przyciąga za to niezwykła okładka, która może zmylić sielankowym świątecznym obrazkiem. Akcja powieści owszem toczy się w okolicach Bożego Narodzenia, ale klimatu świąt raczej trudno w niej szukać, jedyne, co kojarzy się ze świętami to opisy siarczystego mrozu i intensywnych opadów śniegu.
Jest 22 grudnia, ekipa dochodzeniowa została wezwana do pewnego mieszkania, w którym znaleziono zwłoki staruszki. W ponurym mieszkaniu przy Islington High Street inspektor Brett Nightingale i sierżant Beddoes znajdują martwą staruszkę. Denatka to księżniczka Olga Karuchina, która uciekła z Rosji w czasie rewolucji i od tamtej pory żyła w strachu przed odkryciem, wraz ze swoim wnukiem. Olga Karuchina nie sprawiała wrażenia osoby majętnej, lecz sąsiadce, która się nią opiekowała, wręczyła drogocenną ikonę i broszkę, których wartości obdarowana nawet się nie domyślała. Wszystko wskazuje na naturalną śmierć wiekowej kobiety, ale ekipa zmienia zdanie, gdy na środku salonu znajdują pusty kufer. Udaje się im ustalić, że kobieta, co prawda żyła w nędzy, ale miała sporej wartości kolekcję klejnotów, które najprawdopodobniej zostały skradzione. Inspektor Nightingale zaczyna podejrzewać, że z powodu tych klejnotów kobietę zamordowano, a podejrzanych o zagrabienie jej mienia jest kilku. Dorosły wnuk, gnębiony przez babkę niewylewający za kołnierz, któremu te błyskotki mogłyby zapewnić inne życie, znany, majętny jubiler zainteresowany nabyciem kolekcji, oraz gang złodziei z Hampstead, którzy już nie jedną kradzież mają za sobą, tylko dotąd nie posunęli się do morderstwa.


Byłam bardzo podekscytowana, gdy sięgałam po tę książkę, ponieważ lubię kryminały retro i liczyłam na ucztę literacką, ale trudno mi było pojąć, co tak naprawdę autorka miała na myśli. Może problem tkwił w tym, że nie potrafiłam zrozumieć jej stylu pisania i odczuwałam brak spójności w całej narracji. Chyba ten brak jednolitej narracji, która stałaby się osią powieści, był dla mnie zasadniczym problemem, całość jedynie ratowały elementy humoru. Kreacja postaci Inspektora Nightingale'a i oficera Beddoesa moim zdaniem wypadła dobrze, odebrałam ich jako interesujący i sympatyczny duet śledczych. Chociaż Beddoes jest nadmiernie podekscytowany, a stary detektyw Brett zmęczony. Pojawia się też młoda i zgrabna dziewczyna Stephanie, o której inspektor ciągle myślał, co wydawało mi się takie jakieś nie na miejscu, tym bardziej że miał żonę, którą podobno bardzo kochał.


Pomysł powieści może był dobry, ale niestety zepsuła go bardzo powolna, zagmatwana, pełna nic nieznaczących monologów, fabuła. Tamte czasy i procedury policyjne, były dla mnie zbyt odległe, żeby mnie wciągnąć i zainteresować. „Tajemnica pustego kufra” to ciekawie, napisany pięknym językiem kryminał (tu ukłony dla pani, która tłumaczyła tekst), zahaczający o historię Rosji, lecz nie udało mi się wejść w tę opowieść, bo cały czas byłam gdzieś obok. Zwyczajnie zabrakło mi emocji, a u mnie to akurat podstawa dobrego kryminału. Ta powieść natomiast to gratka dla wszystkich, którzy interesują się historią, bo w książce jest sporo odwołań do okresu, z jakiego pochodziły klejnoty rodziny Karuchinów oraz nie brakuje opisów techniki ich wykonania. Śledztwo toczy się niezwykle mozolnie i chwilami wydawało mi się, że autorce na nim nie zależało, że nie było ono dla niej zbyt ważne, bo bardziej uwagę skupiła na klejnotach zubożałej księżnej i ich pochodzeniu, tak, że w końcowym efekcie wyszła to powieść o kradzieży klejnotów. Mozolny i bardzo wolny początek rekompensuje trochę druga połowa powieści, gdzie akcja nareszcie nabiera tempa i zaczyna w końcu coś się dziać i wtedy czytałam już z większym zainteresowaniem, lecz nadal nie był to kryminał, na jaki liczyłam, lecz powieść o łapaniu złodziei klejnotów.

Czy zawiodłam się na lekturze tej powieści? Może nie do końca, ale z czystym sumieniem polecić też jej nie mogę. Jest to powieść dobra dla wszystkich, którzy w książkach szukają pogłębienia wiedzy i nie będą od niej oczekiwali mocnych wrażeń, zaskoczenia, czy zwrotów akcji, bo takich tutaj nie ma. „Tajemnica pustego kufra” to kryminał retro z powolną akcją, którym mogą się zachwycić fani klasyki kryminału. Śledztwo, jak na tamte czasy przystało, oparte jest na dedukcji i wyciąganiu wniosków. Długich rozmowach z podejrzanymi i stopniowym ich eliminowaniu, chociaż grono podejrzanych wydawało mi się od początku dość ograniczone. Odniosłam jednak wrażenie, że autorka za bardzo skupiła się na detalach, dlatego śledztwo toczyło się w tak ślimaczym tempie, że zaczęło mnie w końcu nudzić i z niecierpliwością wyglądałam jego końca. Zakończenie też nie jest spektakularne, następuje logiczne wytłumaczenie pasujące do całości, co nie było zbyt trudne, bo sama zagadka nie była jakoś wybitnie skomplikowana. Na uwagę zasługują zachwycające opisy zaśnieżonego Londynu sprzed kilkudziesięciu lat doskonale odzwierciedlające realia tamtych czasów, ale próżno szukać w powieści atmosfery świąt, chociaż akcja zamyka się w krótkim okresie tuż przed świętami Bożego Narodzenia. „Tajemnica pustego kufra” to niespieszny kryminał z elementami historii, którego walory docenią czytelnicy ceniący klimat, kochający drobiazgowo prowadzone śledztwo, ceniący niebywałą dbałość o szczegóły, ale dla wszystkich kochających współczesne kryminały z zawrotnym tempem akcji, zapewne ten wyda się zbyt powolny i nudny.

Smaczkiem w całej historii okazało się jajo Fabergé, które natychmiast skojarzyło mi się z pewną polską powieścią, gdzie to jajo ma szczególne znaczenie w fabule.

Ciekawa jestem czy ktoś z Was miał podobne skojarzenie?

Współpraca recenzencka z Wydawnictwem Zysk i S-ka




Moja ocena:

Data przeczytania: 2023-01-24
× 33 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Tajemnica pustego kufra. Świąteczne śledztwo
Tajemnica pustego kufra. Świąteczne śledztwo
Mary Kelly
6.3/10
Cykl: Inspektor Brett Nightingale, tom 3

Istna perełka literatury kryminalnej – powieść trzymająca w napięciu i zapewniająca godziwą rozrywkę. Dwudziesty drugi grudnia, Londyn. Nadkomisarz Brett Nightingale oraz sierżant Beddoes otrzymują ...

Komentarze
@Asamitt
@Asamitt · około rok temu
A myślałam,że pisanki to tylko na Wielkanoc:D
Dziękuję za wnikliwą recenzję dzięki której wiem,że to lektura nie dla mnie.
× 1
@gala26
@gala26 · około rok temu
Dziękuję serdecznie 👌Tytuł zaczerpnęłam z powieści🙂Ta książka ma specyficzny klimat, moim zdaniem to powieść tylko dla koneserów takiego sposobu pisania. Oczekiwania miałam spore i niestety to było nie to. 😕
@kuklinska.joanna
@kuklinska.joanna · około rok temu
Gratuluję Ci Halinko rewelacyjnej recenzji👌👏A co do książki to mnie również rozczarowała😉😊
× 1
@gala26
@gala26 · około rok temu
Dziękuję kochana. To zdecydowanie nie moje klimaty. ❤️👌
× 1
Tajemnica pustego kufra. Świąteczne śledztwo
Tajemnica pustego kufra. Świąteczne śledztwo
Mary Kelly
6.3/10
Cykl: Inspektor Brett Nightingale, tom 3
Istna perełka literatury kryminalnej – powieść trzymająca w napięciu i zapewniająca godziwą rozrywkę. Dwudziesty drugi grudnia, Londyn. Nadkomisarz Brett Nightingale oraz sierżant Beddoes otrzymują ...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Odkrycie zwłok w okresie przedświątecznym może skutecznie popsuć plany, szczególnie tak zapracowanej osobie, jaką jest komisarz policji. Już sam brak pomysłu na prezent dla żony, może być wystarczają...

@Morella @Morella

@Obrazek Gdy w ostatnich dniach grudnia wszyscy myślą o świętach, przygotowując potrawy wigilijne, kupując prezenty i oczekując pierwszej gwiazdki na niebie, są też tacy ludzie, którzy mają zupełn...

@Mirka @Mirka

Pozostałe recenzje @gala26

Gdzie święty traci głowę
Duchy przeszłości

𝐶𝑧𝑎s𝑒𝑚 𝑙𝑒𝑝𝑖𝑒𝑗 𝑛𝑖𝑒 𝑏𝑢𝑑𝑧𝑖ć 𝑑𝑢𝑐ℎó𝑤 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑠𝑧ł𝑜ś𝑐𝑖, 𝑏𝑜 𝑚𝑜𝑔ą 𝑠𝑖ę 𝑜𝑘𝑎𝑧𝑎ć 𝑧𝑏𝑦𝑡 𝑛𝑖𝑒𝑚𝑖ł𝑒. […]𝑛𝑖𝑒 𝑚𝑜ż𝑒 𝑏𝑦ć 𝑡𝑎𝑘, ż𝑒 𝑐𝑖ą𝑔𝑙𝑒 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑜 𝑖𝑑𝑧𝑖𝑒 𝑑𝑜𝑏𝑟𝑧𝑒. 𝑃𝑟ę𝑑𝑧𝑒𝑗 𝑐𝑧𝑦 𝑝óź𝑛𝑖𝑒𝑗 𝑐𝑜ś 𝑚𝑢𝑠𝑖 𝑝ę𝑘𝑛ą...

Recenzja książki Gdzie święty traci głowę
Sześć powodów by umrzeć
Mechanizm obronny

𝑁𝑖𝑐 𝑛𝑖𝑒 𝑡𝑟𝑤𝑎 𝑤𝑖𝑒𝑐𝑧𝑛𝑖𝑒, 𝑤𝑖ę𝑐 𝑙𝑒𝑝𝑖𝑒𝑗 𝑠𝑖ę 𝑑𝑜 𝑛𝑖𝑐𝑧𝑒𝑔𝑜 𝑛𝑖𝑒 𝑝𝑟𝑧𝑦𝑤𝑖ą𝑧𝑦𝑤𝑎ć […] 𝑡𝑦𝑙𝑘𝑜 𝑑𝑧𝑖ę𝑘𝑖 𝑡𝑒𝑚𝑢 𝑚𝑜ż𝑛𝑎 𝑤 ż𝑦𝑐𝑖𝑢 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑡𝑟𝑤𝑎ć 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑜 […] Kiedyś po przeczytaniu 𝐿ę𝑘ó𝑤 𝑝𝑜𝑑𝑠𝑘ó𝑟𝑛𝑦𝑐ℎ ...

Recenzja książki Sześć powodów by umrzeć

Nowe recenzje

Historia o Nikiforze
Nikifor
@meryluczyte...:

Temat twórców reprezentujących prymitywizm, nurt sztuki naiwnej czy też nieprofesjonalnej nie jest mi obcy, zwłaszcza ż...

Recenzja książki Historia o Nikiforze
All in. Serce ze szkła
Są takie historie, które zapisują się w moim um...
@xbooklikex:

"– Wiesz, co mówią o bezkofeinowej? Ze jest dla niej czas i miejsce: nigdy i w ściekach." Są takie historie, które ...

Recenzja książki All in. Serce ze szkła
Dzieci Sybiru
Dzieci Sybiru
@karolareads:

,,Dzieci Sybiru" Agnieszki Lewandowskiej-Kąkol to moje drugie podejście do wydań autorki. Momentami wręcz bałam się czy...

Recenzja książki Dzieci Sybiru
© 2007 - 2024 nakanapie.pl