Bad Boys Bring Heaven recenzja

Oto Hope Ciredman, niebieskooka blondynka z masą tatuaży na ciele, przypominających o wydarzeniach sprzed lat. Na co dzień zakłada maskę obojętności i nie zbliża się z nikim. Udaje silną, a tak naprawdę... Jaka jest naprawdę?
Dziewczyna zaczyna nowy rozdział pod hasłem "nowe życie nowa ja". W nowej szkole planuje być niezauważalna, co jest niemożliwe, ponieważ poznaje chłopaka i zostaje wciągnięta w jakąś grę. Męską wersję siebie. On jako jedyny dostrzega w niej to, co ukrywała. Prawdziwą ją. Stał się jej niebem, a ona jego piekłem. Była iskrą, a on benzyną.

Asa McLean - przystojny szkolny bad boy, zbuntowany drań z zimnym wzrokiem i obojętnością na twarzy. Nikt go tak nie interesował jak ta nowa.
Łączyło ich podobieństwo, tatuaże, przeszłość i wyzwania, którymi żyli. To ostatnie zniszczy ich na zawsze.

Toksyczna relacja tej dwójki zmieni się kiedyś w prawdziwe uczucia czy to tylko gra charakterów?
Jak myślicie?

Historia wciągnęła mnie tak, że przeczytałam ponad 500 stron za parę dni. Na początku myślałam, że wiem, o czym pisze C.S. Riley, bo lubię motyw enemies to lovers w książkach. Gdy bohaterowie robią na złość, kłócą się, i nawet nie zauważają momentu, gdy w grę wchodzą prawdziwe uczucia.

Pierwszy akapit rozdziału zaczynał się od cytatu dopasowanego do tekstu, a sam rozdział był zdobiony skrzydłami anioła.
Żeby nie zdradzać dużo, w razie gdyby ktoś miał w planach poznać historię Asy i Hope, powiem, że ich życie to nie bajka. I cukierkowej historii miłości tu nie będzie. Ta dwójka ma własnych demonów, każdy z nich ma własną historię, więc poznamy ją w imieniu Asy i Hope osobno.

Tutaj będą sceny jak emocjonalne, trudne psychicznie, tak i wesołe momenty. A wszystko dzięki koledze tej dwójki, od niego biło pozytywem. Mam nadzieję, że kiedyś poznamy i jego historię. A kontynuację losu Asy i Hope poznamy w kolejnej części serii Heaven "Good boys go to heaven", historia Isaaka i Leah.
Zapraszam do miłe spędzonego czasu z książką i zabrania ze sobą gorącej herbaty i przekąsek.