Do czytania powieści "Ja, która nie poznałam mężczyzn" Jacqueline Harpman usiadłam na czysto, tzn. zobaczyłam okładkę, przeczytałam tytuł i uznałam, że chcę tę książkę przeczytać. Bez wcześniejszego czytania zajawek, opinii i recenzji, a nawet dowiedzenia się czegoś więcej na temat autorki. Ta recenzja to moje subiektywne odczucia napisane natychmiast po zakończeniu lektury. Powieść mnie zaskoczyła, zaciekawiła i głęboko poruszyła. Autorka wrzuca nas w niezidentyfikowane miejsce akcji, nie wiemy czy to Ziemia, czy inna planeta. Nie wiemy, co się wydarzyło i dlaczego ustalono taki, a nie inny porządek. O czym jest ta powieść? Myślę, że ogólnie o życiu i człowieku. O świecie, jaki jest zdolny stworzyć. O świecie po katastrofie (nuklearnej, biologicznej). O świecie po wojnie. To powieść o społeczeństwie, w tym przypadku o kobietach, które uczą się życia w grupie - zarówno w niewoli, jak i na wolności. Tutaj pojawia się pewien paradoks - kobietom lepiej radziły sobie w niewoli. Gdy wydostały się na wolność, na początku nie potrafiły sobie z tym poradzić, jednak stopniowo przywykły do nowych warunków. Autorka potwierdza pogląd, że człowiek jest w stanie przyzwyczaić się do wszystkiego. To wreszcie powieść o samotności człowieka - samotności w grupie innych ludzi i samotności, gdy zostaje się naprawdę samemu. Powieść o poznawaniu siebie i zadawaniu odwiecznego pytania: Dlaczego?
"Ja, która nie poznałam mężczyzn" to kobieca wersja powieści "Droga" Cormaca McCarthy'ego, lecz to tylko moje skojarzenie. Inne skojarzenie to "1984" George Orwella - szare piwnice i w przypadku powieści "Ja, która nie poznałam mężczyzn" niewidzialne i nieokreślone coś lub ktoś kontrolujące strażników, więźniów, piwnice, całą planetę. Wreszcie "Ostatni brzeg" Nevile Shute - Dziewczynka i jej towarzyszki, a potem ona sama wciąż wędruje w poszukiwaniu kawałka świata, gdzie odnajdą normalne życie (cokolwiek to znaczy). Ostatnie chwile, ostatnia decyzja bezimiennej bohaterki powieści Jacqueline Harpman i bohaterów Nevila Shute - Dwighta Towersa i Moiry Davidson budzą skojarzenia. Na koniec cytat z "Komu bije dzwon" Ernesta Hemingwaya, który dla mnie jest kwintesencją tego, co czuję po przeczytaniu "Ja, która nie poznałam mężczyzn": Żaden człowiek nie jest samoistną wyspą: każdy stanowi ułamek kontynentu, część lądu. Jeżeli morze zmyje choćby grudkę ziemi, Europa będzie pomniejszona, tak samo jak gdyby pochłonęło przylądek, włość twoich przyjaciół czy twoją własną. Śmierć każdego człowieka umniejsza mnie, albowiem jestem zespolony z ludzkością. Przeto nigdy nie pytaj, komu bije dzwon: bije on tobie.Oczywiście Europa pojawia się tutaj dlatego, że to cytat, ale w przypadku tej recenzji Europa to nasz świat, nasza planeta.
Jacqueline Harpman po zakończeniu lektury zostawia nas z mnóstwem pytań bez odpowiedzi. Skąd nieustannie dopływał prąd? Ciepła woda? Dlaczego 40 kobiet lub 40 mężczyzn? Gdzie podziali się strażnicy? Czy ktoś znalazł zapiski Dziewczynki? Pewnie każdemu czytelnikowi tych pytań nasunie się jeszcze wiele i na pewno powieść nie skończy się po przeczytaniu ostatniego zdania, lecz na dłużej pozostanie w naszej głowie.
Bunt jest bezcelowy, trzeba czekać na śmierć - to słowa z powieści Jacqueline Harpman, które wydają się bardzo gorzkie i odarte z resztek nadziei. Czyż każdy z nas nie miał takiej chwili w życiu, kiedy sens cytowanego zdania był nam bardzo bliski? Lub jest?