Coraz częściej słyszymy o ciałopozytywności, mi jako osobie, która zmaga się z kompleksami, ciałopozytywność to coś czego się uczę, coś co próbuje przekazać swoi dzieciom, coś o czym chce uświadamiać swoich bliskich. Książka “Oczy mam tutaj” Laury Zimmermann opowiada o dziewczynie, która zmaga się z ogromnym biustem, jest to historia tak bardzo bliska mojemu sercu, sama zmagałam się z takim samym problemem w młodości, dlatego nie zastanawiałam się długo i od razu zgodziłam się na współpracę z wydawnictwem YA. Ciałopozytywność to akceptowanie swojego ciała takim jakim ono jest, lecz trzeba również pamiętać, że akceptowanie to nie pogodzenie się z tym co się ma. Jeśli jest taka potrzeba to trzeba też walczyć o zdrowie a niekiedy też o swoje życie.
“Pięć, sześć minut wystarczy. Pięć, sześć minut, żeby moje ramiona odpoczęły, odpoczęła moja szyja, żebym ja odpoczęła. Żebym mogła oddychać.”
Główną bohaterką jest piętnastoletnia Grerr Walsh, która próbuje żyć z bardzo ciężkim i dużym problemem, a raczej dwoma. Grerr uważa, że nikt nie zwraca uwagi na nią, lecz na jej ogromne piersi, dlatego robi co może by je ukryć. Ta zabawna, inteligentna dziewczyna zaczęła nosić obszerne męskie bluzy, garbi się i stała się bardzo nieśmiała, wszystko to jest spowodowane poczuciem, że jej ciało rządzi jej życiem. W momencie, gdy Grerr zaczyna się interesować siatkówką, jej piersi znów krzyżują jej plany, nie potrafi się skupić na grze, ciągłe podjeżdżanie koszulki i podskakujące piersi zaprzątają myśli naszej bohaterki. Nowy chłopak w szkole powoduje zmianę myślenia u Grerr, to on wierzy, że uda się jej dostać do drużyny i on wydaje się być szczerze zainteresowany nią.
Muszę się przyznać, że bardzo żałuję, że w czasach, gdy ja byłam nastolatką to nie miałam dostępu do takich książek. Sama borykałam się z podobnym problemem jak główna bohaterka tej książki, oczywiście nie w takim dużym stopniu, lecz bardzo utożsamiam się z tą książką. Głównej bohaterce nie chodzi tylko o aspekt estetyczny, lecz również zdrowotny, pokazuje nam jak ciężko żyć z takim ciężarem, nie mając odpowiednio dobranej bielizny, jak ciężko znaleźć odpowiednią bieliznę. Grerr jest bardzo autentyczna, jej historia wydaje się prawdziwa, pewnie dlatego tak dobrze mi się ją czytało. Autorka w zaskakująco dobry sposób zaakcentowała największe problemy, które mogą spotkać nastolatkę z podobnym problemem. Brak ogólnodostępnej bielizny dla większego biustu, bardzo droga bielizna dla osób, które lubią sport, niewybredne żarty oraz brak samoakceptacji.
Nie jest to książka, w której odczujemy pogadanki umoralniające, wręcz przeciwnie, autorka w historii Grerr przekazuje nam najważniejsze aspekty, uczy nas tolerancji, tak bardzo potrzebnej w dzisiejszych czasach. Mam nadzieję, że książka pomoże niejednej nastolatce, bądź otworzy oczy tym mniej tolerancyjnym.
Styl autorki jest bardzo przyjemny, idealnie przygotowany dla nastoletniego czytelnika, lecz muszę przyznać, że i dla dorosłej osoby, która ma lata nastoletnie dawno za sobą, treść była interesująca a słownictwo jakie użyła autorka nie męczyło, wręcz przeciwnie, nie potrafiłam odłożyć książki. Zakończenie historii zostawiło wiele niedomówień, liczę, że autorka rozwinie kiedyś dalej historię Grerr, z przyjemnością wrócę do jej historii.
Za książkę dziękuję bardzo wydawnictwu YA!