Dziewczyna na Times Square recenzja

Co się stało z miłością?

Autor: @Sil ·6 minut
2012-10-30
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
„Dziewczyna na Times Square” Paullina Simons
wyd. Świat Książki
rok: 2012
str. 478
Ocena: 4,5/6

Nie da się ukryć, że najnowsza powieść Paulliny Simons „chwilkę” przeleżała w mojej biblioteczce. Zdecydowanie odczekała swoje, a jak to bywa z odkładanymi na później powieściami – z czasem ich siła przyciągania słabnie. O danej książce myśli się coraz rzadziej, lista lektur rozrasta się w zastraszającym tempie, a do tego w pewnym momencie zauważamy, że minęła nam ochota na dany typ powieści. I ten ostatni, niewątpliwy i niezaprzeczalny fakt, jest najgorszy. Bo jak przeczytać coś, co najzwyczajniej w świecie człowieka nie pociąga? Zdecydowanie nie jest to zadanie łatwe. Zwykle, na szczęście, już po kilku przeczytanych zdaniach chęć do czytania powraca, powieść wciąga i od razu wiemy, dlaczego jakiś czas wcześniej zdecydowaliśmy się na tę pozycję. „Zwykle” nie oznacza jednak „zawsze”. Jak było w moim przypadku? By się tego dowiedzieć koniecznie musicie przeczytać poniższą recenzję.

Lily, a w zasadzie Liliane Quinn, przez bliskich zwana Liliput ma przed sobą całe życie. Dopiero co wkroczyła w dorosłość, która już zdążyła ją przytłoczyć. Za kilka tygodni kończy naukę a rodzice od wielu miesięcy powtarzają, że jeszcze chwila i przestaną płacić czynsz za wynajem jej mieszkania. Na szczęście kolejne czeki spływają regularnie. Wiosną 1999 roku ma miejsce sytuacja, z którą Lily trudno się pogodzić – opuszcza ją chłopak Joshua, który nomen omen dotychczas płacił wraz z nią część opłaty za lokum. Dziewczyna musi więc poradzić sobie nie tylko z rodziną, która uważa ją za nieroba, ale i z widmem zaharowywania się w okolicznych restauracjach umożliwiających jej dorobienie do czynszu. Wizja głodu bynajmniej jej nie przeraża, teraz przynajmniej nie będzie musiała dzielić i tak skromnego posiłku między siebie i chłopaka. Jest to więc jakieś pocieszenie, choć trzeba przyznać, że niewielkie. Wraz z odejściem Johsuy, Lily uświadamia sobie, jak bardzo samotna jest i jak strasznie uzależniła się od chłopaka. Codziennie modli się, by ten zmienił zdanie i do niej wrócił, zdaje sobie jednak sprawę, że to mało prawdopodobny scenariusz wydarzeń. Tuż przed rozdaniem dyplomów, które miało zakończyć edukację dziewczyny, ta zostaje poproszona przez liczne rodzeństwo, by pojechała na Maui odwiedzić matkę. Wszyscy niezmiernie się o nią martwią. Odkąd wraz z ojcem, emerytowanym dziennikarzem, przeprowadziła się w ten malowniczy zakątek świata, nie układa się im najlepiej. George nie potrafi odnaleźć się w nowej sytuacji, a i Allison nie radzi sobie najlepiej. Ich prywatna Itaka stała się dla obojga najgorszym rodzajem piekła. On męczy się nie mogąc robić tego, na co tak naprawdę ma ochotę, ona przeżywa katusze samotności związanej z oderwaniem od bliskich. Lily, choć nie ma na to za dużej ochoty, w połowie maja pakuje bagaż i wyrusza do rodziców, a w zasadzie do matki, bo ojciec postanawia w tym czasie odwiedzić swojego syna, kongresmena Andrew Quinna. Na Maui wychodzi na jaw kilka faktów z bieżącego życia Lilu, które zupełnie odmieniają jej dalszą przyszłość. Przede wszystkim okazuje się, że dziewczyna nie zaliczyła odpowiedniej ilości godzin zajęć, więc z automatu nie weszła do grona studentów, którzy w danym roku otrzymają dyplom. Do tego okazuje się, że spotkanie z matką, jak się można było spodziewać, przynosi więcej szkód niż pożytku. Ich wspólne relacje z dnia na dzień stają się coraz odleglejsze i mało przyjemne. Dlatego z ogromnym poczuciem ulgi dziewczyna przyjmuje rozmowę z nowojorskiej policji, która informuje ją o tajemniczym zaginięciu jej najlepszej przyjaciółki – Amy. Lily, choć tak naprawdę nie jest to potrzebne, postanawia odciąć się od toksycznej matki i niezwłocznie wrócić do Nowego Jorku. To właśnie w tym mieście toczy się akcja całej niemalże powieści i to właśnie tu niestrudzeni oficerowie NYPD poświęcą wiele, by tylko odnaleźć Amy. Czy im się to uda? Jak potoczy się akcja? Co oznaczają tajemnicze cyfry, które Lily nieustannie powtarza w swojej głowie? Gdzie jest Amy? Jaki związek ma jej zniknięcie z bratem Lily – Andrew? Dokąd doprowadzi czytelnika lektura Dziewczyny na Times Square? By się tego dowiedzieć koniecznie musicie sięgnąć po tę powieść.

Jedno jest pewne – to nie była lekka i przyjemna lektura. Książki w żaden również sposób nie jestem stanie zaliczyć do łatwych i czytanych w ekspresowym tempie. Nic z tych rzeczy. Dziewczynę… czyta się powoli, wręcz w ślimaczym tempie. Każdy rozdział jest tak naładowany emocjami i tak przeładowany informacjami, że jego zakończenie musi zostać okupione przerwą od lektury. Jak się jednak okazuje, takie przerwy na niewiele się zdają, bo… gdy już czytelnik pozwoli sobie na chwilę wytchnienia, to nie może zapomnieć o tym, o czym dopiero co przeczytał. I tak oto koło się zamyka, bo po książkę sięga się ponownie i to jak najszybciej.

Mi, jako czytelnikowi, najtrudniej było przebrnąć przez sam początek powieści i przyznam szczerze, że niewiele brakowało, bym rzuciła książką w ścianę i na tym zakończyła tę całą zabawę. Pierwsze strony czytało mi się strasznie mozolnie. Nie podobało mi się to co pisze i jak pisze autorka. Nie przypadł mi do gustu w pierwszych zdaniach poruszany temat. Delikatnie mówiąc nie zaprzyjaźniłam się z główną bohaterką. Jednak gdy tylko siadałam i zastanawiałam się, co powiedzieć o tej nieprzeczytanej do końca książce i jak wyjaśnić, że nie mogę jej kontynuować, miałam pustkę w głowie. Przeczytałam kilka recenzji, zobaczyłam same ochy i achy i zaatakowało mnie wrażenie, że zaś nie jestem taka jak reszta. Że to co czyta ogół nie przypada mi do gustu. Postanowiłam więc dać Dziewczynie na Times Square jeszcze jedną szansę. Powiedziałam sobie – przeczytaj pierwsze sto stron i wówczas zdecydujesz co dalej. I co było dalej? Dalej było kolejne, kolejne i kolejne sto stron. Bo książka mnie wciągnęła, pochłonęła, pożarła. I choć czytało się ją małymi kroczkami i trwało to bardzo długo, to nie mogłam sobie odpuścić i czytałam dalej. Choć głównej bohaterce działy się z każdą stroną coraz dziwniejsze i gorsze rzeczy, w które w normalnych warunkach po prostu bym nie uwierzyła, to… po prostu wierzyłam. Bo całość była napisana w taki sposób, że trudno było nie uwierzyć. Ostatnich kilka nocy z powodu Dziewczyny… zarwałam. Czytałam jeden rozdział, odkładałam książkę, myślałam – i brałam powieść z powrotem do ręki. Gdyby nie konieczność wyjścia rano do pracy pewnie czytałabym co noc do świtu. A gdy zakończyłam lekturę… odetchnęłam z ulgą i jednocześnie pokręciłam głową z niedowierzaniem - co też ludziom przychodzi do głowy?

Dziewczyna na Times Square jest jedną z najtrudniejszych powieści, jakie miałam okazję przeczytać. Porusza wątki, o których zwykle myśli się w kategoriach „przydarzy się innym, bo na pewno nie mi”. Walka Lily o własną przyszłość dogłębnie wzrusza czytelnika, zachowanie jej bliskich – bulwersuje. Całość to znakomity dramat psychologiczny z nutą, sama nie wiem, thrillera? Książka warta przeczytania, jeśli oczywiście można jej poświęcić więcej czasu niż normalnej lekturze. Polecam.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2012-10-30
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Dziewczyna na Times Square
2 wydania
Dziewczyna na Times Square
Paullina Simons
8.5/10

Gdy poznajemy Lily Quinn, nic nie zapowiada, by jej zwyczajna egzystencja miała ulec zmianie. Nowojorska studentka chronicznie nie ma pieniędzy, zerwała z chłopakiem, ma problemy na uczelni. I nagle ż...

Komentarze
Dziewczyna na Times Square
2 wydania
Dziewczyna na Times Square
Paullina Simons
8.5/10
Gdy poznajemy Lily Quinn, nic nie zapowiada, by jej zwyczajna egzystencja miała ulec zmianie. Nowojorska studentka chronicznie nie ma pieniędzy, zerwała z chłopakiem, ma problemy na uczelni. I nagle ż...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Pamiętam moją przygodę z "Drogą do Raju" Paulliny Simons. Miała ona miejsce w kwietniu 2011 roku. Być może minęło dużo czasu, ja jednak czuję się jakbym tę powieść czytała kilka dni temu. Skończyłam j...

KO
@kadzia.osuch

Kocham czytać książki, które wzbudzają we mnie tak skrajne emocje. Opowieści dające do myślenia i zostające w myślach na dłużej. Właśnie taką książką jest „Dziewczyna na Times Square”. To historia ...

@strange @strange

Pozostałe recenzje @Sil

Polska kuchnia domowa
Kartoflana w zupełnie nowym wydaniu

„Polska kuchnia domowa” Małgorzata Caprari wyd. Świat Książki rok: 2012 str. 274 Ocena: 5/6 Przypuszczam, że to może robić się już nudne, ale nic na to nie poradzę, że u...

Recenzja książki Polska kuchnia domowa
Dieta Sokowa
Żadnych wymówek

„Dieta sokowa. Zdrowe odchudzanie” Jason Vale wyd. Studio Astropsychologii rok: 2012 str. 224 Ocena: 5/6 Walczą we mnie dwie sprzeczności – pasja gotowania i… nieustanne...

Recenzja książki Dieta Sokowa

Nowe recenzje

O miłości
Mamy prawo popełniać błędy, mamy prawo się z ni...
@karolareads:

O miłości ks. Piotra Pawlukiewicza to książka, którą pochłonęłam w jeden wieczór. Nie mogłam oderwać się od stylu, w ja...

Recenzja książki O miłości
O Małej Hydrze, która nauczyła się latać
O MAŁEJ HYDRZE, KTÓRA NAUCZYŁA SIĘ LATAĆ
@marcinekmirela:

„O MAŁEJ HYDRZE, KTÓRA NAUCZYŁA SIĘ LATAĆ” WSPÓŁPRACA REKLAMOWA — AUTOR: Artur Tojza WYDAWNICTWO: SELF PUBLISH...

Recenzja książki O Małej Hydrze, która nauczyła się latać
Żelazny Płomień
W pogoni serca za rozumem
@podrugiejst...:

To, jak macie już imie dla swojego smoka? Chciałabym napisać tak wiele, ale wszystko wydaje mi się nijakie i spłaszczon...

Recenzja książki Żelazny Płomień
© 2007 - 2024 nakanapie.pl