"Córka z Genewy" to czwarta część serii "Utracone córki", napisanej przez nowozelandzką autorkę Sorayę Lane.
W książce śledzimy losy dwóch kobiet, żyjących w różnych ramach czasowych. Delphina jest mężatką, jednak jej małżeństwo nie przynosi jej szczęścia. Mimo że ma dwójkę ukochanych dzieci, jej mąż decyduje się ją porzucić, choć na pozór wciąż są razem, udając przed światem idealną rodzinę. Georgia to młoda kobieta, której życie zmienia się po tragicznej śmierci rodziców. Zostaje odrzucona przez babkę, ale dzięki własnej determinacji oraz wsparciu przyjaciółki Sam, udaje jej się stawić czoła przeciwnościom. Choć dzielą je pokolenia i kilometry, Delphinę i Georgię łączy rzadki różowy szafir oraz rodzinne więzy.
Powieść posiada ciekawy wątek, napisana jest prostym, przystępnym językiem. Mimo to miałam wrażenie, że wiele elementów fabuły jest schematycznych i niezbyt oryginalnych. Wydaje się, że książka została stworzona w pośpiechu, bez głębszego rozwinięcia niektórych wątków. Cykl przypomina "Siedem sióstr" Lucindy Riley i trudno nie porównywać tych dwóch serii. Choć z ciekawości kontynuuję lekturę, by zobaczyć, jak inna autorka poradzi sobie z podobną tematyką, uważam, że Lucinda Riley ustawiła poprzeczkę bardzo wysoko. Ta część, choć interesująca, wydaje się zbyt uproszczona, a zagadka rozwiązana zbyt szybko, pozostawiając czytelników z przewidywalnym i płytkim romansem.
Zabrakło mi większego rozbudowania tła historycznego i kulturowego, które mogłoby nadać opowieści więcej realizmu. Mam wrażenie, że autorka nie w pełni wykorzystała potencjał, jaki niosły losy Delphiny i Georgii, zwłaszcza w kontekście międzypokoleniowych tajemnic i dramatów rodzinnych. Ich postaci, wydają się zarysowane pobieżnie – trudno poczuć z nimi silną więź emocjonalną. Motywacje i dylematy są przedstawione w sposób dość powierzchowny, co sprawiło, że trudno było mi się wciągnąć w ich historie.
Powieść pozostawia pewien niedosyt. Zabrakło mi zaskakujących zwrotów akcji oraz głębszych emocji, a schematyczność fabuły sprawiła, że łatwo przewidziałam nie tylko jej zakończenie, ale i większość fabuły. Dla osób, które cenią lekkie, szybkie lektury, może być odpowiednia, jednak fani bardziej złożonych opowieści, mogą poczuć się zawiedzeni.