Kerstin Gier to autorka powieści dla kobiet. Jej Trylogia czasu odniosła wielki sukces, a wydana 2011 roku w Polsce "Czerwień rubinu" uzyskała wiele pozytywnych recenzji. Właśnie ze względu na opinie i interesujący opis zdecydowałam się zakupić tę pozycję. Jeśli wierzyć tym wszystkim rewelacjom, nabyłam wyjątkowo wciągającą powieść dla młodzieży.
Główną bohaterką jest szesnastoletnia Gwendolyn, która prowadziła życie typowej nastolatki. Od zwykłych dziewczyn odróżniała ją tylko dość nietypowa rodzina, w której od wieków krąży gen podróży w czasie. Dzieckiem, które podobno posiadało tę osobliwość miała być idealna, piękna, mądra Charlotta – od małego przygotowywana do swojej pierwszej podróży. Zwrócone są na niej oczy całej rodziny, a każde mdłości traktowane z ekscytacją. Wszyscy czekają na jej pierwszą podróż. Jednak okazuje się, że to nie jej dane jest przenosić się do innych czasów – osobliwa umiejętność trafiła się kompletnie nieprzygotowanej i uważanej za głupszą Gewendolyn. Od tej pory życie bohaterki zmienia się. Wraz z przystojnym i aroganckim Gideonem muszą wypełnić tajną i bardzo niebezpieczną misję.
Podróże w czasie to temat nieczęsto poruszany w książkach. W "Czerwieni rubinu" autorka bardzo dobrze połączyła pomysł na takie wyprawy z bardzo ciekawą osobą hrabiego de Saint Germain, dzięki czemu powstała oryginalna powieść. Przyjemnie sięgnąć po coś osobliwego pośród morza historyjek o wampirach, wilkołakach, upadłych aniołach i rzadziej duchach oraz miłości między zwykłą dziewczyną a niebezpiecznym stworem.
Akcja mknie bardzo szybko, ale czytelnicy są wprowadzani w historię rodów i tajemnice genu podróży stopniowo, więc nie sposób się pogubić. Odrobina humoru, nutka romansu i wartka akcja powodują, że książka bardzo wciąga, a tajemnicze zadania i dawne epoki wchłaniają czytelnika. Ciekawe opisy pozwalają sobie wszystko dokładnie wyobrazić i poczuć klimat dawnych czasów. Początkowo bałam się, że wątek miłosny będzie przesłodzony i tylko zniechęci mnie do dalszego czytania. Jakże mile się rozczarowałam! Wszelkie sprawy sercowe nie odwracają uwagi, są delikatne, subtelne i tylko dodają całości smaku.
Historię poznajemy z punktu widzenia bohaterki, nastolatki niekoniecznie interesującej się pozyskiwaniem wiedzy, więc język jest prosty. W książce aż roi się od ironicznych, często dowcipnych komentarzy, co sprawia, że czyta się szybko, lekko i przyjemnie, niekiedy wybuchając śmiechem. Szczególnie bawiły mnie rozmowy Gewen z jej rówieśnikami ze szkoły.
Bohaterowie są bardzo dobrze przedstawieni i wyraźnie podzieleni na dobrych oraz złych. Ich zachowanie wielokrotnie mnie irytowało – są przeważnie zarozumiali albo głupi. Jednak kilkoro z nich przypadło mi do gustu, między innymi sympatyczny George, nieco szalona, ale oddana przyjaciółka Leslie i miłe rodzeństwo. Denerwowała mnie arogancja Gideona oraz wywyższanie się Charlotte nad Gwendolyn, głupota jej ciotki i surowość babki – Lady Aristy.
"Czerwień rubinu" początkowo bardzo mnie irytowała i nudziła, jednak po połowie rozkręciła się oraz wciągnęła mnie do tego stopnia, że nie mogłam się nawet na chwilę oderwać i przeczytałam całość w mgnieniu oka. Do gustu przypadł mi styl pisania oraz język, dzięki czemu czytało mi się bardzo przyjemnie. Szczególnie zaintrygowała mnie tajemnicza końcówka, która zadecydowała o tym, że z pewnością sięgnę po następną cześć Trylogii Czasu – "Błękit szafiru".
Wypadałoby też zwrócić uwagę na czarującą okładkę, która z pewnością przyciąga wzrok i, oprócz opisu, zachęca do kupienia tej książki.
Powieść ta jest z pewnością skierowana dla młodzieży. Świadczy o tym chociażby wiek bohaterki i Gideona oraz język. Myślę, że będzie się przy niej dobrze bawił każdy czytelnik, które lubi ciekawe, oryginalne, ale też lekkie powieści, idealne na długie podróże i deszczowe dni. "Czerwień rubinu" nie zniechęca prostota, ale też stanowi miłą odskocznię od trudniejszych powieści. Uważam, że jest to pozycja godna polecenia.