„Czartoryska” pióra Moniki Raspen „historia marzycielki” - zbeletryzowana biografia Izabeli Czartoryskiej oplotła mnie swoim urokiem, wciągnęła jak rollercoster i... nie mogłam się wyrwać z tego świata aż do końca, aż do ostatniej strony... Szok, niedowierzanie, coraz szerzej otwarte oczy i ciągle dudniąca refleksja: „nic się nie zmieniło”... patriarchat, traktowanie kobiet przedmiotowo, Kościół nadrzędną wyrocznią osadzającą, wyrokującą, skazującą... a jednocześnie podwójna moralność ludzi i Kościoła... publiczny ostracyzm przy każdej próbie życia własnym życiem... I ta myśl: dudniąca w moim umyśle: „żyję w XXI wieku a jest tak samo...”. Co z tego, że kobiety pracują, mają swoje majątki, ale czy są samodzielne, niezależne, czy to tylko ułuda? Czy nadal nie jest tak, że to mężczyźni nami rządzą, kierują, sterują? Czy to nie my kobiety oddajemy władzę nad samymi sobą, mimo iż nasze przodkinie walczyły o naszą wolność (w wielu aspektach życia społecznego i zawodowego)? Cofamy się w rozwoju, teraz mam już pewność!
Izabela Czartoryska - Idealistka, marzycielka, kobieta wyprzedzająca swoimi zdolnościami poznawczymi czasy, w których żyła. Mając 15 lat panna Flemming wychodzi za mąż za Adama Czartoryskiego, niestety: „żadnej miłości, żadnych emocji. Czysta buchalteria. Familia wymyśliła sposób, który miał sprawić, że gigantyczne pieniądze Flemmingów zostaną w rodzinie. Metoda była prosta i niezawodna: małżeństwo”. „„Ad majorem gentis gloriam” zasady można było nagiąć. Kościół jak zwykle bez problemu udzielał arystokratom dyspensy” bo Adam był wujem Izabeli. I zaczęło się życie... Kolejne ciąże, śmierć dwójki małych dzieci, melancholia, którą w tamtym czasie nazywano depresją... kolejne ciąże, zdrady męża, próba odnalezienia się w zawiłych małżeńskich grach, kolejne śmierci dzieci, próba samobójcza… A na salonach... uczta wyborowa: kocioł ludzkich osobowości, charakterów, chciwości, zawiści, manipulacji, kłamstwa, żądza pieniądza i władzy! Wszechobecny blichtr, splendor, bogactwo, przepych, piękne suknie, złota biżuteria, perły przykrywające brudne, chore zęby, pułapki na wszy w perukach i drapaczki do nich, smród, brud i brak higieny.
Życie Izabeli Czartoryskiej to przeobrażenie się z poczwarki w pięknego motyla. Z nieśmiałej, wycofanej dziewczynki staje się kobietą wyprzedzającą w poglądach i działaniu epokę, w której się urodziła. Monika Raspen opowiadając o arystokratce napełnia kobiety nadzieją do walki o swoje racje zawsze i wszędzie, zdobywanie wiedzy, niezależność i nie umniejszanie sobie samym i zachęca do wzajemnej solidarności.Przemyślenia Autorki i ukryte między wierszami prawdy objawione są jak życiowy drogowskaz dla kobiet. Trudne, niewygodne społecznie tematy rozkłada na czynniki pierwsze zestawiając dobro ze złem, zachowania i charaktery bohaterów i ich motywy wraz z otoczeniem i kontekstem. Wszechobecna opozycja, kontrast jak superwizja, psychoterapia grupowa. Słowami tnie jak nożem! Przeraża dosłowność opisów relacji, tamtejszych czasów i świata, w którym kobiety są bezwolnym przedmiotem a jednocześnie orężem mężczyzny ale bez prawa głosu.
Bohaterowie nakreśleni mocno, wyraźnie, grubą kreską:
Adam Czartoryski zagubiony, z niskim poczuciem własnej wartości, kurewnik (uwielbiam to określenie). Marcjanna Tańska – och uwielbiam tę kobietę i jej mądrości, Zofia z Sieniawskich Czartoryska – teściowa Izabeli serdeczna kobieta. John Claire bezapelacyjnie mój ulubieniec,szkoda, że jego los był tragiczny. Hrabia Saint-Germain zdecydowanie pojmowaniem świata przewyższał epokę, w której żył. Madame de Pompadour – zachwycająca.
Przyglądałam się rodzinom i relacjom w nich i w społeczeństwie. Rodzina była najważniejsza, choć jej funkcjonowanie miało czasem wysoką cenę. Dzieci były najwyższą wartością, otaczano je opieką, dbano o bezpieczeństwo i edukację (brawa dla Izabeli w dbaniu o wykształcenie dzieci, szczególnie córek!). Małżeństwo dające kobietom poczucie bezpieczeństwa (cóż z tego, że tylko ułudnego) i opiekuna w roli męża, który niejednokrotnie był też katem. Małżeństwo będące układem finansowo-towarzyskim i z miłością niemającym nic wspólnego. Kobieca zawiść zamiast solidarności.
Monika Raspen w powieści „Czartoryska” wykazała się odwagą do mówienia, o tym, co społecznie zamiatamy pod dywan i zasłaniamy zasłoną milczenia mimo upływu wieków.
Ciętym, ironicznym i sarkastycznym językiem tnie jak brzytwą jednocześnie zachowując empatię, szacunek i współczucie dla ludzkich zachowań, które mimo ogromnego postępu technologicznego nie ewoluują społecznie. „Wszak wygłaszanie nieeleganckiej prawdy nie przystoi damie! Mężczyźnie, nawet jeśli był prymitywny i mało inteligentny, zawsze wolno było więcej” i nic w tej materii się nie zmieniło, aż przykro…
W szkole naprawdę nie lubiłam historii, Monika Raspen pokazała mi jak ciekawa jest to dziedzina nauki, za co serdecznie dziękuję :)
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu MUZA.