The Fifth child recenzja

Czy można nie kochać własnego dziecka?

Autor: @miedzystronami ·3 minuty
2011-09-02
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
Z twórczością brytyjskiej noblistki przyszło mi spotkać się po raz pierwszy. Zaskoczyła mnie. W jaki sposób? Przede wszystkim w nadzwyczaj suchej, pozbawionej emocji, beznamiętnej, oszczędnej w słowach opowieści oddaje niezwykle silne uczucia, porusza poważne problemy, zmusza do refleksji. Od pierwszych słów zadziwiła mnie prostotą języka, czasami trącającą o banalność. Zero ozdobników, nie da się znaleźć ani jednego słowa, które nie było by konieczne do opisu fabuły. Słów jest tylko tyle, ile potrzeba, są wyważone, starannie dobrane.

W ten sposób Lessing opowiada historię Harriet i Davida Lovattów, młodego małżeństwa, które snuje szalone plany o pięknym życiu w wielkim domu, gdzieś na obrzeżach miasta. Szczęśliwie zakochani planują niezwykle dużą rodzinę. W błyskawicznym tempie pojawia się na świecie czwórka ich dzieci. Wszystko toczy się według planu, sielanka trwa do piątego dziecka, a właściwie już do piątej ciąży, bo już w ciąży Harriet czuje, że dziecko w jej łonie jest inne od pozostałych. Wraz z narodzinami małego Bena życie rodziny zmienia się diametralnie, przemienia się w koszmar. Ben jest inny, jest odmieńcem, wybrykiem natury, choć z pozoru normalny i za takiego również uznawany za wszelkiego rodzaju specjalistów, lekarzy i nauczycieli.

Doris Lessing traktuje o tym, jak łatwo życie weryfikuje nasze plany i marzenia i pozbawia nas złudzeń. Lovattovie szybko przekonali o nieprzystawalności swojego sielankowego planu do rzeczywistości. Przekonali się, że często trzeba zrezygnować z tego, w co się wierzyło, przyjąć świat takim, jaki jest, bo życie nie daje nam innego wyboru.

Autorka zastanawia się tutaj nad relacjami matki z dzieckiem. Co się dzieje kiedy matka nie kocha, nie chce, kiedy nie akceptuje dziecka, a jednak mimo wszystko, wbrew sobie jest przy nim, dzieli z nim jego samotność, walczy o nie i nie daje mu zrobić krzywdy kosztem swojego zdrowia psychicznego, kosztem szczęścia swojego i całej rodziny. Nie uznając inności swojego piątego dziecka, jednocześnie bierze go takim, jaki jest, be względu na wszystko wokoło. Otoczenie nie jest w stanie przychylnie odnieść się do kogoś odmiennego, kto nie przystaje do stereotypów, do „normalności” ustalonej przez społeczeństwo. Dlatego też nie tylko Ben, jako odmieniec, nie jest tolerowany ale również Harriet. Zastanawia mnie dlaczego matka, która zaniedbuje czworo zdrowych, normalnych dzieci jest wyklęta a ta, która porzuca, oddaje do zakładu jednego, innego od reszty syna, jest akceptowana jako normalna, a jej zachowanie jako wręcz właściwe i jedyne słuszne. Zostaje potępiona, odrzucona przez wszystkich. Sama cierpi, miotając się między brakiem miłości do syna i obowiązkiem jego wychowania, pragnieniem szczęścia bliskich, a koniecznością zniszczenia im życia.
Harriet nigdy nie poznała i nie zrozumiała swojego piątego dziecka, tak jak według mnie nie do końca poznała pozostałą czwórkę. Chyba nie była gotowa na macierzyństwo, a już na pewno nie na taką ilość potomstwa. Niedojrzała i niedoświadczona, nieodpowiedzialna, zbyt egoistycznie nastawiona do roli matki i nie rozumiejąca tak naprawdę istoty macierzyństwa i dorosłego życia, nie podołała rzeczywistości. ( wszystko powyżej cechuje również jej męża Davida)

Może się czepiam, bo nie to jest tutaj najważniejsze ale zabrakło mi diagnozy schorzenia Bena. Bo oprócz tego, że wiemy, że Ben jest inny to nie wiemy jak jest tego przyczyna. Bo czy brak miłości ze strony matki rzeczywiście może być przyczyną takiego zachowania? Przypuszczam, że miało to mieć wydźwięk przede wszystkim uniwersalny, dotyczący wielu różnych rodzajów odmienności.

Ze stron tej powieści bije przeraźliwa samotność, głównie matki i jej niechcianego dziecka, ale również pozostałych, „odrzuconych” członków rodziny. Żadne z nich tak naprawdę nie radzi sobie z sytuacją, nie wiedzą, co robić, nie odnajdują się, więc wybierają najłatwiejszą drogę czyli ucieczkę.
Jest tu wiele zła i okrucieństwa, tkwiącego w małym chłopcu ale również w dorosłych. I odwieczne pytanie co robić z ludźmi innymi? Jak się do nich odnosić, jakie mają miejsce w naszej społeczności?

Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
The Fifth child
4 wydania
The Fifth child
Doris May Lessing
8.4/10

David and Harriett Lovatt are an ambitious couple in the seventies in England: their ambition is not a professional but a personal one. They want to have a big happy family, even if this is against th...

Komentarze
The Fifth child
4 wydania
The Fifth child
Doris May Lessing
8.4/10
David and Harriett Lovatt are an ambitious couple in the seventies in England: their ambition is not a professional but a personal one. They want to have a big happy family, even if this is against th...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @miedzystronami

Sztuka wskrzeszania
Sztuka wskrzeszania

Przenieśmy się na chwilę w lata 40-te XX wieku na chilijską pustynię i do małych chilijskich miasteczek, gdzie ludzie w euforii i prawie ekstazie oczekują na odwiedziny p...

Recenzja książki Sztuka wskrzeszania
Światła września
Światła września

Powieścią Światła września zakończyłam swoją przygodę z trylogią Carlosa Ruiza Zafona. Po raz kolejny w jego świecie czułam się doskonale, dałam się pochłonąć magii, poz...

Recenzja książki Światła września

Nowe recenzje

Dlaczego podskakuję
DLACZEGO PODSKAKUJĘ
@mikka138:

Gdy tylko dowiedziałam się o czym jest ta książka, wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Temat jest mi dobrze znany, a wi...

Recenzja książki Dlaczego podskakuję
Mieszko. Wyjście z cienia
"Mieszko. Wyjście z cienia"
@tatiaszaale...:

Nie można stać w miejscu, trzeba przeć do przodu i do przodu. Bo kto nie idzie dalej, a stoi czy na zadku siedzi zadowo...

Recenzja książki Mieszko. Wyjście z cienia
Nechemia
W drodze przez XVII Rzeczpospolitą.
@sweet_emily...:

--*_*_*_*_* Jest rok 1666, w Konstantynopolu objawił się Mesjasz. Na jego spotkanie wyruszają tłumy Żydów. Wśród nich N...

Recenzja książki Nechemia
© 2007 - 2024 nakanapie.pl