Została wybrana przez bogów, ma dostąpić Ascendencji i pomóc królestwu. Nałożone zostało na nią wiele ograniczeń by stać się godną, tylko dlaczego jej to nie cieszy? Poppy nigdy tego nie chciała, została zamknięta w złotej klatce, musi cały czas ukrywać swój wygląd (tylko nielicznym może pokazywać się bez maski), nie może nawiązać żadnej relacji i słuchać innych. To młoda dziewczyna, która się buntuje, chce być zwyczajna i móc poznawać świat. Za sprawą pewnych wydarzeń zostaje jej przydzielony nowy osobisty strażnik, który nie traktuje jej jak Panny, tylko widzi dziewczynę, między nimi rozwija się nić porozumienia. Do czego to doprowadzi? Czym jest Ascendencja? Jakie decyzje będzie musiała podjąć Poppy?
Książka o której mówiono już od dość dawna. Słyszałam wiele zachwytów, poza tym po trylogii Dark Elements miałam pozytywne wrażenia, dlatego chętnie po nią sięgnęłam. No i po lekturze mam mocno mieszane odczucia i to nawet bardziej w tą złą stronę, niestety. Jednak nie owijam już w bawełnę i tłumaczę o co mi chodzi.
Po pierwsze była to książka określona jako high fantazy, a do tego jej daleko. Jasne jest kilka wątków fantastycznych, ale to głównie objawia się w drugiej połowie książki i wcale nie można tego uznać za “high”, tylko zwyczajna fantastyka. Tym bardziej świat także nie jest jakoś mocno skomplikowany, baśniowy, tworzony od zera. Mamy tutaj schematy, które można znać z wielu innych powieści i niczym szczególnym się ona pod tym względem nie wyróżnia. Tym bardziej denerwujące jest to, że cały czas mówione jest o Ascendencji, że to jest ważne, że to zmienia życie osoby, staje się prawie nieśmiertelna i żyje bardzo długo, ale przez całą książkę nie zostaje to wyjaśnione, jedynie można się tego domyślać z niektórych dialogów. To było mocno denerwujące, chociaż z drugiej strony to też wyczyn autora, że przez taki czas niczego nie wyjawił.
No i bohaterowie, z nimi to już mam największy problem. Jak w pierwszej połowie byli w miarę znośni i mogłam ich sobie jakkolwiek tłumaczyć, tak im dalej tym gorzej. Poppy ma prawie 19 lat. Jasne była schowana przed wszystkimi, uniemożliwiono jej poznanie świata, popełniania błędów, zdobywania przyjaciół, a tym bardziej zakochania się. Można ją tłumaczyć, że nie znała tego, że wreszcie mogła się potknąć, popełnić błędy, buntować się, no ale później, po kilku wydarzeniach to już nie było wytłumaczenie, tylko czysta głupota. Jasne bohaterka została stworzona jako osoba silna, chcąca być niezależną, po kryjomu uczyła się walczyć, by nie być “panną w opałach”, miała cięty język i lubiła igrać z ogniem. Jednak za zachowanie w drugiej połowie, no nie jestem w stanie jej tak bardzo polubić, miała swoje momenty, gdy wykazywała się heroizmem, odwagą i zaciętością, ale głupoty w stosunku do jednej osoby, to była przesada. Jest też kilka innych postaci, które polubiłam jak na przykład Tawny i Victer, którzy pomagali bohaterce, byli jej opoką i starali się pohamować jej nieracjonalne działania. Mimo, że były to osoby drugoplanowe, to bardziej mnie interesował ich los, niż Poppy. No i na deser jest jeszcze Hawke. To był dopiero agent… Został wykreowany jako ideał mężczyzny, bez żadnych wad, w którym nic tylko się zakochać. Może należę do nielicznych osób, które go nie lubiły, no ale od początku coś mi w nim nie pasowało. Jego zachowanie było strasznie nachalne. Pokazywał się jako osoba ze zbyt wielkim ego i że może otrzymać wszystko czego chce, nie miał żadnych zahamowań i czasami był wręcz niesmaczny. Jego dialogi były wręcz obleśne i tylko przewracałam oczami i się denerwowałam.
Musiałam się wyżyć, bo bohaterowie niezmiernie mnie irytowali i do większości miałam dobre przeczucia. Książka sama w sobie do najgorszych nie należy. Mimo wszystko czytało się ją całkiem sprawnie i od połowy zaczęło się dziać naprawdę wiele. Akcja nabrała tempa, część spraw się wyjaśniła no i zakończenie też było na tyle ciekawe, że o dziwo będę wyczekiwać kontynuacji. Czytając też opinie innych, dużo osób mówiło o silnym nacisku na interakcje i chemię między bohaterami i z tym też się mogę zgodzić, chociaż nie była to zdrowa relacja. Hawke był mocno nachalny, cały czas rzucał dwuznaczne teksty i mimo że wiedział, że coś jej zakazane to nie robiło to na nim różnicy.
Także już podsumowując, opinie o tej pozycji są w większości pozytywne. Jest narzekanie na tłumaczenie tytułu czy nazw własnych, ale to kwestia już dyskusyjna. Jeżeli macie ochotę na książkę lekko fantastyczną, w której dość dużo się dzieje, są różnorodni bohaterowie i lubicie emocjonujące zakończenia, to ta pozycja powinna Wam przypaść do gustu. Nie mówię autorce nie, bo sama historia jest na tyle ciekawa, że chętnie się dowiem jak to dalej się potoczy.