Los utracony recenzja

Czy w obozie koncentracyjnym da się odnaleźć szczęście i radość?

Autor: @snaky_reads ·3 minuty
2022-02-19
1 komentarz
4 Polubienia
Już od kilku lat powstaje wiele książek z tzw. literatury obozowej. I to oczywiście dobrze, ponieważ należy podtrzymywać pamięć o tych strasznych wydarzeniach. Niektórzy piszą jednak takie powieści, nie przygotowawszy się wcześniej, co prowadzi do pewnej profanacji treści poprzez zakrzywianie przeszłości. Pisanie książek o obozach koncentracyjnych czy obozach zagłady to wielkie brzemię i obowiązek ciążący na autorach. Zwyczajnie nie wolno, niemoralnym jest wykorzystywanie tego odłamu literatury do zbicia popularności.

Mogę Was zapewnić, że „Los utracony” Imre Kertésza to powieść, która jest ważną częścią literatury obozowej. Przede wszystkim jest autobiograficzna – autor zaczerpnął z własnej historii, co już samo świadczy o wysokiej wartości książki i jej wadze. Warto też wspomnieć, że „Los utracony” został napisany w latach 70. ubiegłego wieku, więc nie wpisuje się we współczesną nam tendencję, a ponadto, co chyba najważniejsze, Kertész w 2002 roku otrzymał literacką Nagrodę Nobla „za pisarstwo, które wynosi doświadczenia jednostki ponad przeciwieństwa brutalnej historii”.

„Los utracony” opowiada, a w zasadzie powinienem napisać: „Los utracony” jest opowiadany, przez nastoletniego chłopca, który jest budapeszteńskim Żydem. To książka, w której każda litera, każde słowo, całe akapity, strony i rozdziały płaczą i ze smutkiem spoglądają w przeszłość. Obok tej pozycji nie da się przejść obojętnie, szczególnie z wiedzą, że jest autobiograficzna. Książka węgierskiego Noblisty zbudzała we mnie ogrom emocji – przez nadzieję, po apatię, bezsilność, frustrację i w końcu złość.

Co chyba najbardziej bolesne, narratorem pierwszoosobowym jest mały, bo jeszcze piętnastoletni chłopiec. Nie zdaje sobie on do końca sprawy z sytuacji międzynarodowej i z trwającej wojny. Całym światem dla niego jest Budapeszt, jego dom i przyjaciele oraz rodzina. Dostrzega pewne drobne rzeczy, które dla niego mało znaczą, a u czytelnika wywołują zgrozę, smutek i tworzą wrażenie oczekiwania na najgorsze. I tym chyba jest zresztą ta książka – oczekiwaniem na straszny, brutalny koniec.

„Wokół mnie wszędzie wesołe odgłosy, chlapanie, prychanie, sapanie – to była pogodna, beztroska chwila. Dokuczaliśmy sobie z chłopakami z powodu naszych łysych głów”.

„Los utracony” to potwierdzenie przysłowia „mowa jest srebrem, a milczenie złotem”. Jeśli czegoś nie ma, wyobraźnia zaczyna pracować na najwyższych obrotach i wysuwać domysły, coraz to gorsze obrazy. Z powodu wieku bohatera mamy tutaj, wydawać by się mogło oczywiste, elementy infantylizacji. Opisy z perspektywy chłopca próbują odwracać uwagę od wszystkich strasznych rzeczy dziejących się wokół niego. Sam bohater na początku zwraca uwagę tylko na szczęśliwe rzeczy. Ten kontrast jest obiektywnie mistrzowski, a subiektywnie dla czytelnika po prostu nie do zniesienia. Czytanie tej książki ze świadomością, że główny bohater dostrzega tylko te dobre rzeczy w Auschwitz, a przemilcza te makabryczne, jest okropne.

„Przecież nawet tam, przy kominach, w przerwach między udrękami, też było coś na kształt szczęścia. Każdy pyta tylko o rzeczy trudne, o „koszmary”: choć mnie chyba to przeżycie pozostanie najbardziej w pamięci. Tak, przy najbliższej okazji, kiedy mnie znów zapytają, muszę im opowiedzieć o szczęściu obozów koncentracyjnych”.

W książce noblisty nie znajdziecie wielkiej polityki (nie gra ona praktycznie żadnej roli), brak tutaj wysokich przywódców, opisu sytuacji w Europie i na świecie – jest tylko 15-letni chłopiec, jego rodzina, otoczenie i, co chyba najistotniejsze, osobiste tragedie. To nie jest książka o historii, to powieść o młodym człowieku, dziecku, którego spotkały straszne rzeczy i zostawiły piętno na całe życie. Perspektywa chłopca jest miejscami infantylna, bardzo szczęśliwa i radosna, naiwna, ale przez to niezwykle wymowna.

Pomimo że „Los utracony” liczy sobie przeszło 250 stron, to zdecydowanie nie jest książką na jedno posiedzenie, ponieważ to cholernie trudna emocjonalnie lektura. Przeczytajcie, jeśli czujecie się gotowi na dużą dozę trudnych i nieprzyjemnych uczuć. To niezwykle ważna powieść obok której nie sposób przejść obojętnie.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2022-02-18
× 4 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Los utracony
9 wydań
Los utracony
Imre Kertész
8.5/10

Opowieść młodego chłopca, Żyda z Budapesztu, który spędził rok w niemieckich obozach koncentracyjnych, Oświęcimiu i Buchenwaldzie. Pozbawiona patosu relacja piętnastolatka, który z naiwnością stara...

Komentarze
@OutLet
@OutLet · prawie 3 lata temu
Oj, sto lat temu to czytałam, chyba niedługo po tym, jak autor dostał Nobla.
× 1
@snaky_reads
@snaky_reads · prawie 3 lata temu
Ja miałem zaszczyt i nomen omen szczęście, bo naprawdę się cieszę, że ta książka stanęła na mojej drodze, sięgnąć po "Los utracony" w tym roku. Na pewno nie zapomnę tej lektury na długo.
Los utracony
9 wydań
Los utracony
Imre Kertész
8.5/10
Opowieść młodego chłopca, Żyda z Budapesztu, który spędził rok w niemieckich obozach koncentracyjnych, Oświęcimiu i Buchenwaldzie. Pozbawiona patosu relacja piętnastolatka, który z naiwnością stara...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Napisana z perspektywy młodego budapesztańskiego Żyda, opowieść o piekle obozów koncentracyjnych. Jest wyjątkowa i czyta się ją z pewnym niedowierzaniem, gdyż wysłuchujemy relacji naiwnej, dziecięcej...

@maslowskimarcinn @maslowskimarcinn

Jak powinno wyglądać dorastanie? Pierwsze, co przychodzi mi do głowy to spokój, poczucie bezpieczeństwa i beztroska. Pierwsze niewinne uczucia, spędzanie czasu w gronie rówieśników, czy nauka w szkol...

@Zaczytane_koty @Zaczytane_koty

Pozostałe recenzje @snaky_reads

Traktat o łuskaniu fasoli
Niedosyt istnienia

Myśliwski wprowadził powieść poetycko-filozoficzną na zupełnie inny poziom. "Traktat o łuskaniu fasoli" to dla mnie ciekawy powiew świeżości i, przede wszystkim, nowej j...

Recenzja książki Traktat o łuskaniu fasoli
To, co zostało
I znowu ci Amerykanie...

@YouTube Siedzę już 10 minut przed pustym polem tekstowym, w którym miałem pisać recenzję i nie wiem, co robić. "To, co zostało" jest powieścią współczesną napisaną w 20...

Recenzja książki To, co zostało

Nowe recenzje

Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Jestem oczarowana
@stos_ksiazek:

Ależ wyciągnęłam się w tę książkę. Po prostu przepadałam! Nie spodziewałam się, że „Pomiędzy wiarą a przekleństwem” Joa...

Recenzja książki Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Wegetarianka
Od wegetarianizmu do choroby psychicznej
@sweet_emily...:

Miałam się zachwycić, a pozostał niesmak, rozdrażnienie i ścisk w żołądku. Podjęcie decyzji, aby zostać wegetarianką w...

Recenzja książki Wegetarianka
Sytri
Po takim zakończeniu chętnie przeczytałabym więcej
@distracted_...:

Późna jesień zdecydowanie sprzyja czytaniu książek paranormalnych. Dziś o książce, która nie jest romansem a erotykiem ...

Recenzja książki Sytri