Ostatnio coraz częściej sięgam po książki z serii Star Wars. Serce skradły mi powieści Timothy'ego Zahna, ale postanowiłam też nie ograniczać się pod względem autorskim i zdecydowanie próbować nowych rzeczy. "Nowa nadzieja" trafiła do mnie zupełnie przypadkiem i od razu stwierdziłam, że muszę sprawdzić, w jakim stopniu różni się od filmu, który już oglądałam nie raz.
Na ogół raczej sięgam po powieści dopiero po ich ekranizacjach, ponieważ inaczej nikt nie jest w stanie ze mną wytrzymać, jeśli w książce akcja miała się zupełnie inaczej. Przede wszystkim urzekła mnie tutaj okładka i całokształt wydania tej powieści. Zdecydowanie przykuwa on uwagę czytelnika i bardzo ładnie komponuje się na półce — oczywiście jeśli ktoś lubi je porządkować i zbierać.
Jako że trochę znam się już na "Gwiezdnych wojnach" jeśli chodzi o samą tematykę, mogę śmiało pochwalić wprowadzenie spójnego nawiązania do wydarzeń z innej powieści jak i filmu — "Łotra 1". Oprócz tego ciekawą opcją były dodatkowe sceny, które pozwalały zrozumieć niektóre sytuacje lub spojrzeć na nie z zupełnie innej perspektywy niż ta, którą narzuca nam reżyser. Niektóre wątki zostały dokładnie rozwinięte i wytłumaczone, co zdecydowanie pomogło mi bardziej wczuć się w całą historię. Uważam, że każdy fan Gwiezdnych Wojen powinien po nią sięgnąć, ale oczywiście nie ograniczając się — polecam ją każdemu. Naprawdę jest to bardzo przyjemna lektura, którą można wciągnąć nawet w jeden wieczór, jeśli tylko ma się na to czas.
Jeśli chodzi o rzeczy, do których mogłabym się w tym wypadku przyczepić, na pewno zawód sprawił mi opis ostatecznej walki, który jak dla mnie w pewnym momencie stał się bardzo męczący. Może to być wynikiem próby porównania do Timothy'iego Zahna, o którym wspominałam wcześniej, gdyż ten autor opisywał akcję w tak żywy sposób, że nie można było oderwać się od czytania lub nie wyobrażać sobie pełnej akcji. W tym wypadku jednak uważam, że opis zawarty w "Nowej nadziei" zdecydowanie był przydługi i dość słaby, jeśli chodzi o całokształt.
Czytałam też wiele opinii, w których jako minus został wskazany styl pisania. W moim wypadku absolutnie tak się nie stało. Książka bardzo mi się podobała i jestem w stanie śmiało polecić ją każdemu, kto tylko zastanawia się nad jej przeczytaniem.