Głusza recenzja

Deaf Power vs. człowieczeństwo kwestionowane

TYLKO U NAS
Autor: @tsantsara ·6 minut
2023-11-20
Skomentuj
22 Polubienia
Bohaterów tej książki połączyło jedno pragnienie.

Jakie to pragnienie, wynika z kontekstu, z treści tego reportażu, w którym jest wielu bohaterów, a łączy ich to, że nie słyszą. Ale nie uważają tego za niepełnosprawność! Mogliby być przecież pełnoprawnymi, wykształconymi, pracującymi i zaangażowanymi obywatelami. Wystarczyłoby tylko nie odmawiać im języka, w którym mogliby wzrastać, uczyć się i rozwijać i mieć prawo, jak inne mniejszości, do tłumacza przy załatwianiu koniecznych spraw życiowych. Bo mają swój "naturalny" język: PJM (Polski Język Migowy), a nie jest to wcale język polski. Ma inną składnię, inne znaki. Są nieuznaną mniejszością językową, która w Polsce liczy prawie pół miliona osób (z czego tylko 1/5 posługuje się językiem migowym). Mało tego, do niedawna starano się im wmówić (zwłaszcza w szkołach dla głuchych, gdzie PJM był tępiony), że nie powinni go używać. Przez brak możliwości wyrażenia własnych potrzeb i emocji, także w tych szkołach, wielu z nich było traktowanych jak ludzie gorsi. Nikt nie liczył się z ich potrzebami, wielu nie zdobyło żadnego wykształcenia, zetknęli się także z przemocą, również seksualną. niejednokrotnie będąc dziećmi. A przy tym cała kadra pedagogiczna, łącznie z czynnikami nadzoru szkół "chciała dobrze", uznając, że bez nauczenia się języka polskiego (poprzez sztuczny, preferowany język kombinowany B. Szczepankowskiego z pocz. lat 60ych XX w.- SJM: System Języka Migowego) nie będą mogli funkcjonować w społeczeństwie. I osiągano efekt odwrotny, przynajmniej względem głuchych, bo słabo- czy niedosłyszący, dzięki coraz lepszym aparatom mogli włączyć się w społeczność słyszącej większości. Która dotąd nie miała czy też nie chciała się dowiedzieć - od rządów, przez urzędy, lekarzy po sąsiadów - z jakimi trudnościami przychodzi głuchym się mierzyć na co dzień. Żyją obok nas, a jak mało o nich wiemy, jak mało chcemy wiedzieć...

Słyszący rozmawiają tylko między sobą. s. 60
Opisywane w tym reportażu przejścia dzieci głuchych w szkole przywiodły mi na myśl inny polski reportaż: 27 śmierci Toby’ego Obeda. To nie przesada! Także tam zabierano dzieci rodzicom, by - "dla ich dobra" - nauczyć je języka. Celem było przystosowanie ich do anglo-języcznerj większości. To było 100 lat temu, w Kanadzie - dziś potępia się tę inicjatywę. Tu chciano przystosować głuchych do słyszącej większości. Cel ten sam, środki podobne. Bez wątpienia i tam, i tu intencje były szlachetne (tyle że to tylko perspektywa tejże większości). I w obu miejscach podobny efekt: zmarnowane lata, cierpienie dzieci, brak wyników, bo ktoś chciał dobrze, ale nie wsłuchał się w potrzeby, nie zadbał o środki i metody, a przede wszystkim o fachowy personel dydaktyczny. Dzieci głuche w dzisiejszej Polsce doznają niejednokrotnie podobnej traumy. Różnica jest taka, że tu często sami rodzice, nie mogąc się porozumieć z własnym dzieckiem, zawożą je do internatów szkół, bez możliwości wyjaśnienia dziecku, dlaczego i co mu fundują. A one tam przeżywają podobną gehennę, jak dzieci inuickie w Kanadzie. To dzieje się nie tylko w Polsce, ale to nie jest żadne wytłumaczenie, jeśli pierwsze szkoły dla głuchych powstawały e Europie już w połowie XVIII w. (por. instytut księdza Charles-Michela de L’Épée który stworzył francuski język migowy, w Polsce Instytut Głuchoniemych ks. Jakuba Falkowskiego zał. w 1817 roku oparł się także na podobnej metodzie migowej, lecz po kongresie w Mediolanie w 1880 zaczęto preferować nauczanie czytania z ruchu warg - metodę oralną, np. Samuela Heinicke z Lipska, na co postawiono na pocz. 20 w. także w Warszawie, i stąd potem uparte preferowanie SJM w szkołach polskich - "wieki ciemne" zdaniem głuchych). Dopiero gdy Polska w 2012 roku podpisała Deklarację Praw Osób Głuchych zauważono, że głusi nie są traktowani jak inni obywatele, że wymaganie od nich, by mówili i porozumiewali się po polsku, choć nie słyszą, to za wiele. Wiele osób głuchych nie zna języka polskiego (posługują się tylko migowym), nie umie więc czytać po polsku, pomimo że skończyli szkoły dla głuchych. Są tym samym wykluczeni z edukacji, z dostępu do lekarzy i urzędów, policji i sądów, do informacji, czyli tego, czym żyje kraj.

W swych akcjach zwraca na to uwagę głuchy performer Daniel Kotowski, którego sylwetka i historia otwiera książkę. Następnie autorka pisze, z czym wiąże się bycie głuchym, jak to zmienia codzienne życie. Jak słyszący nie potrafią sobie wyobrazić, co to zmienia w życiu. Opowiadają nauczyciele, byli uczniowie, językoznawcy, którzy dopiero w 21 wieku zajęli się opisem PJM jako języka. Największą bolączką jest brak kontaktu z innymi, alienacja, a wskutek tego poczucie "gorszości". Przykładem jest życiorys i rozmowa z Bartoszem Margańcem. To historia dojrzewania do tego, by być dumnym z kultury Głuchych i ich odrębności.

Na początku nie było słów. (s. 23)
Lepiej urodzić się głuchym w rodzinie głuchych - te dzieci wtedy nawet nie zauważają, że nie słyszą i szybko uczą się języka migowego, który im zapewnia właściwy rozwój emocjonalny i kontakt z otoczeniem - staje się ich naturalnym językiem. Trauma następuje, gdy rodzice są słyszący. Ale traumatyzowanie idzie i w drugą stronę: słyszące dzieci głuchych są od najmłodszych lat przeciążane tłumaczeniem, ponieważ nigdzie nie ma tłumaczy. To audyzm - rasizm wobec głuchych. Żebyśmy weszli głębiej, poznali temat, autorka opisuje, jak funkcjonuje PJM, przedstawia niektóre sytuacje dot. głuchych: proces uczenia się języka w Polsce (na przykładzie życiorysu Bartosza), bardzo niekonkretną rozmowę osoby słyszącej z rodzicami, którzy nie poznali żadnego języka migowego, bo posługiwali się zawsze tylko własnym systemem znaków, nie byli więc w stanie - ani dziecku, ani przedstawicielom państwa - opowiedzieć o podstawowych wydarzeniach, jakich byli świadkami w życiu, trudności dorastania dziecka słyszącego w rodzinie głuchych. Jest też mowa o nieprzygotowaniu państwa polskiego na kontakt z obywatelem dotkniętym głuchotą (źle skonstruowane ankiety Spisu Powszechnego, brak dostępu głuchych do edukacji i do lekarzy w czasie pandemii COVID-19, koszmarny brak tłumaczy, bo nawet ci, którzy są zapisani w rejestrach, w wielu wypadkach są niedouczeni), o działalności aktywistów stowarzyszeń głuchych (Małgorzata Talipska i Marek Kozubski, PZG), o (nieudanej) próbie założenia miasta dla głuchych w USA, o procesie powstawania nowego języka migowego (ISN w Nikaragui), o powszechności posługiwania się językiem migowym przez wszystkich, także słyszących mieszkańców, co ma miejsce w niektórych wioskach na świecie, gdzie głuchych jest więcej, np. Bengkala na wyspie Bali w Surinamie.

Przy PJM jedna rzecz dała mi do myślenia: to język, który nie znosi (podejrzewam, że jeszcze bardziej, niż francuski czy niemiecki) wodolejstwa, mowy-trawy, próżnego gadania o niczym. Są politycy, których tłumaczenie byłoby całkowicie zbędne, bo ich wystąpienia są pozbawione treści, co w PJM musiałoby zostać obnażone. Tyle że mało kto zna PJM. Szkoda. Niełatwym zadaniem było też przetłumaczenie treści religijnych na PJM. Biblię przetłumaczono w...zeszłym roku. 2000 lat po Chrystusie, 600 lat po Husie, 500 lat po Lutrze, 15 lat po hip-hopowcach (OK, nie cała została przetłumaczona na żargon hip-hopu, ale ważne jest i to, kiedy i komu tłumaczenie wydało się to potrzebne)... Mimo, że do II Wojny Światowej gł. księża byli tłumaczami języka migowego, bo głuchoniemi spotykali się głównie w kościołach.

Jako uzupełnienie książki warto obejrzeć wyjątkowy film Mirosława Słaboszpyckiego: Plemię.
* tytuł po części zapożyczyłem z recenzji Johnsona do książki 27 śmierci Toby'ego Obeda.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2023-11-20
× 22 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Głusza
Głusza
Anna Goc
8.6/10
Seria: Reporterska (Dowody na Istnienie)

"Słyszaki” – mówią czasem głusi o słyszących. Czy ludzi można opuścić językowo? Nie dać im prawa do języka? Albo za wszelką cenę nakłaniać do nauczenia się innego języka, którym posługuje się większ...

Komentarze
Głusza
Głusza
Anna Goc
8.6/10
Seria: Reporterska (Dowody na Istnienie)
"Słyszaki” – mówią czasem głusi o słyszących. Czy ludzi można opuścić językowo? Nie dać im prawa do języka? Albo za wszelką cenę nakłaniać do nauczenia się innego języka, którym posługuje się większ...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Czy to jest ważna książka? Oczywiście! Czy to jest potrzebna książka? Jak najbardziej. Czy to jest dobra książka? Hmmm... Znowu miałam duży problem z ustaleniem oceny gwiazdkowej w skali od 1 d...

@ISIA @ISIA

Słyszysz różne dźwięki. Te miłe, które często przywołują ciepłe wspomnienia i to nieprzyjemne, które powodują gęsią skórkę. Słyszysz odgłos przejeżdżającego samochodu, dźwięk tramwaju, czy szum morza...

@Zaczytane_koty @Zaczytane_koty

Pozostałe recenzje @tsantsara

Zaginiona księgarnia
Bolało?

Zalane deszczem dublińskie ulice w chłodny zimowy dzień nie były odpowiednim miejscem dla szwendającego się małego chłopca. Dobra opowieść zawsze zaczyna się od herba...

Recenzja książki Zaginiona księgarnia
Zniknąć
Zniknął - na krótko - wianuszek

Mamy już sierpień, ale rano jest zimno, a w powietrzu pachnie już jesienią. To druga książka Petry Soukupovej i - podobnie jak jej debiut (w 2008 nagroda im. J. Ortena ...

Recenzja książki Zniknąć

Nowe recenzje

Bliska sobie
Niby nic, a jednak
@phd.joanna:

Po pierwsze, w tej książce autorka jest zdecydowanie dojrzalsza w słowie niż w swojej poprzedniej Zaopiekowanej mamie. ...

Recenzja książki Bliska sobie
Morderstwo w Orient Expressie
Sprawiedliwość wymierzona po latach
@karolak.iwona1:

Uwielbiam klasyczne kryminały Agathy Christie. "Morderstwo w Orient Expressie" to kolejny przykład znakomitego, lekkieg...

Recenzja książki Morderstwo w Orient Expressie
Zeznanie
Czy ręka sprawiedliwości jest odpowiednio długa?
@malgosialegn:

Cóż, i tym razem, Grisham zabrał nas w odmęty wymiaru sprawiedliwości. Klimaty mroczne i niespokojne, skażone nieprawoś...

Recenzja książki Zeznanie