„Podobno wszystkie kobiety marzą o księciu z bajki...
Cóż, ty dostałaś Diabła.”
Spędzić czas z rodziną, znaleźć pracę i wynająć małe mieszkanie — taki prosty plan miała dwudziestoczteroletnia Hailey Warren, która po ukończeniu studiów wraca do rodzinnej Filadelfii. Jednak los ma wobec niej zupełnie inne plany.
Thomas, brat Hailey zadłużył firmę na pół miliona dolarów. Szukając ostatniej deski ratunku, zwraca się o pomoc do Victora Sharmana. Ten zgadza się pomóc, ale pod jednym warunkiem. Mężczyzna spłaci dług, jeśli Hailey z nim zamieszka i zostanie jego żoną. Dziewczyna wie, że to jedyne wyjście, aby uratować rodzinny biznes, dlatego postanawia spotkać się twarzą w twarz z człowiekiem, który w Filadelfii nosi miano samego Diabła. Udaje jej się jednak wynegocjować trochę lepsze dla niej warunki, jednak przez cały czas zadaje sobie jedno nurtujące pytanie: dlaczego Victor Sharman wybrał właśnie ją?
Uwielbiam książki z motywem baśniowej historii, a tutaj mamy swego rodzaju Piękna i Bestię. Co prawda „Devil” odrobinę przypomina mi również fabułę „Pięćdziesiąt Twarzy Greya”, ale tutaj bardziej pod względem samej postaci Greya, jego postawy czy majątku.
Hailey Warren to młoda, życzliwa, dobra i pełna cierpliwości dziewczyna o szlachetnym sercu. Aby uratować rodzinną firmę, poświęca swoje marzenia i plany, a kiedy już staje się częścią życia samego diabła, mimo początkowej nienawiści, chce i próbuje go zrozumieć. Nie spodziewała się, że prawdopodobnie „diabeł” może być tylko określeniem, a w środku tak naprawdę jest aniołem.
Victor Sharman jest niczym trudna do rozwiązania zagadka. Wydarzenia z przeszłości nadal mają na niego duży wpływ i aby zagłuszyć myśli o tych tragediach, zatraca się w swojej pracy. Jego nazwisko budzi respekt. Można powiedzieć, że ma właściwie prawie wszystko, jest przystojny, ma pieniądze, ogromną rezydencję, własną i świetnie zarabiająca firmę. Jednak prawie robi różnicę. Czegoś mu brakuje, jednak w jego przypadku może to mieć, a pieniądze są środkiem do celu. A jego celem jest Hailey. Tylko dlaczego ona? Tego wam już nie zdradzę.
Diabeł był kiedyś aniołem, jednak przez swoje wybory upadł. Co prawda w przypadku Victora, to nie jego wybory sprawiły, że stał się tym, kim jest, ale bez wątpienia głęboko w środku jest w nim dobro. Niejednokrotnie pokazuje to Hailey i to sprawia, że z każdą kolejną stroną książki ten facet podbija nasze serce. A może to tylko jedna z zagrywek diabła? W końcu ten przydomek u Victora nie wziął się znikąd?
Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak mocno zaintrygował mnie prolog książki. Dosłownie już po kilku pierwszych słowach, ta książka was pochłonie i nie będziecie mogli się uwolnić, dopóki jej nie skończycie.
Zdecydowanie polecam wam tę książkę.