Dioniza Remańska jest już detektywem. Wraz z ojczymem założyła agencję detektywistyczną. W Strzygomiu kupiła piękny dom, w którym na parterze otworzyła filię swojej agencji. Oprócz tego pracuje jako instruktor na strzelnicy u dobrego kolegi. Namówiła go, żeby wykupił teren w Jodłowcu. Ten się zgodził, a Diona dzięki temu nie musi już kursować między Strzygomiem a Bielskiem.
Pierwszą klientką Diony jest Maria Pisarek, mieszkanka niewielkiej wsi Osice. Kobieta zwraca się do Diony z prośbą o odnalezienie swojego syna Pawła. Kilka miesięcy wcześniej w niewyjaśnionych okolicznościach Paweł zniknął. Policja umorzyła sprawę, bo nie było żadnych podstaw by kontynuować poszukiwania. Nie było śladu jakiegokolwiek przestępstwa, czy choćby ciała chłopaka. Policja jest zdania, że Paweł wyjechał nie informując o tym matki. Jednak intuicja matczyna podpowiada Marii, że coś złego dzieje się lub stało się z jej dzieckiem. Postanowiła wynająć Dionę, żeby ta znalazła jakiekolwiek informacje na temat syna. Detektyw ma znaleźć go żywego czy martwego.
Diona wyjeżdża do Osic, żeby rozpocząć swoje śledztwo. Zanim tam się pojawiła, dotarły do niej wieści, że we wsi zaginęło dwóch mężczyzn, proboszcz i wikary. Coś podpowiada Dionie, że te dwa zaginięcia coś ze sobą łączy. Czy ma rację? Nie jest jej łatwo to stwierdzić, bo mieszkańcy wsi nabrali wody w usta i milczą jak zaklęci, kiedy tylko temat schodzi na Pawła.
Czy te zaginięcia coś ze sobą łączy? Co się stało z Pawłem Pisarkiem? Czy Diona po raz kolejny pokona zmowę milczenia?
Ostatni tom wg mnie okazał się najlepszy. Wcześniejsze były dobre, ale ten jest bardzo dobry. Nie wiem co zrobiła Hanna Greń, ale ta część pochłonęła mnie bez reszty. Oczywiście wszystko jest tu napisane takim językiem jak poprzednie, czyli czyta się łatwo, lekko i przyjemnie. Akcja rozkręca się od początku książki i wyhamowuje dopiero na końcu. Czy spodziewałam się takiego zakończenia? No nie, chociaż przy końcu już znalazłam winowajcę. Całość. Jest tak napisana, że nie sposób się od niej oderwać.
Jak w poprzednich tomach, tu też Diona trafiła na mur milczenia mieszkańców. Ludzie chcąc ukryć swoje grzeszki, padli ofiarami szantażu. Kiedy znika bez wieści ich prześladowca, zgodnie nikt nie chce o tym mówić, podświadomie chroniąc porywacza lub mordercę. Jednak Diona potrafi tak poprowadzić ludźmi, że w rozmowie naturalnie zdradzają skrywane informacje. Powoli pani detektyw z pomocą zaprzyjaźnionych policjantów, odkrywa tajemnice jakie skrywają mieszkańcy Osiny.
W książce autorka porusza bardzo trudny temat molestowania dzieci przez duchownych. Ten temat nigdy nie należał do lekkich i zawsze prowadził do tragedii. Tu też tak było, i znów ksiądz został ukarany, a kara była adekwatna do zbrodni.
Podsumowując całą trylogię mogę ją polecić. Mimo że autorka przemyca w nich wątek obyczajowy, znajdziemy tu zbrodnię, zmowę milczenia, którą trzeba złamać, ciekawe śledztwo, aż w końcu w każdej części odnaleziony zostaje zbrodniarz. Tak naprawdę zakończenie nie zapowiada kolejnej części. A mimo to już wkrótce w księgarniach znajdziemy czwarty tom serii o Dionizie Remańskiej. Jestem ciekawa tej część, bo trzecia podobała mi się najbardziej i czuję, że Hanna Greń dopiero się rozkręciła 😅
Polecam 😊