Bohaterkę Dorę Wilk oraz jej kreatorkę – Anetę Jadowską – poznałam jakiś czas temu, dzięki lekturze „Złodzieja dusz”. Ta polska powieść fantastyczna z miejsca przypadła mi do gustu nietypowym poczuciem humoru jak i oryginalnym pomysłem na fantastyczny światek umiejscowiony w polskim mieście Toruń. Jeśli więc ktoś polubił książkę tak jak ja, polecam zapoznać się z nowym dodatkiem do książki, tj. opowiadaniem, które łączy ją z kolejną częścią, pt. „Wilk w owczej skórze”. Krótka historia napawa ciekawością i podsyca oczekiwanie na kolejny tom serii.
Dora Wilk, jedna z magicznych istot Thornu, była policjantka, obecnie detektyw. Dostaje zlecenie od zrozpaczonej matki, która nie wie, gdzie podziewa się jej nastoletnia córka. Dora obiecuje znaleźć dziewczynę, jednak poszukiwania schodzą na dalszy plan, kiedy Witkacy, jej przyjaciel, znajduje trupa. Dziewczynę. I to wyssaną do cna przez wampira. Sprawy przybierają nieoczekiwany obrót, kiedy wraz z innym, doświadczonym wampirem, natrafia na ślad sprawcy. Co z tym wspólnego może mieć zaginiona nastolatka? Czy Dorze uda się tego dowiedzieć?
Do przeczytania „Wilka w owczej skórze” nie trzeba było mnie długo namawiać. Nie tyle opis, ale poprzedzająca je świetna powieść „Złodziej dusz” zdołała mnie skutecznie zachęcić do lektury. Nieco obawiałam się, jak przyjmę tak krótką formę ulubionej serii, jednak obawy minęły po pierwszych stronach. Odczułam lekki niedosyt pod koniec, jednak nie da się ukryć, iż pomysł na napisanie małego łącznika między dwoma częściami serii wyszedł autorce zawodowo. W krótkich formach, tj. opowiadaniach (przynajmniej tych bardzo dobrych), zawsze podziwiałam talent autorów do przekazywania masy informacji w małej ilości tekstu. Swego czasu zaczytywałam się w opowiadaniach, jednak żaden nie spodobał mi się tak, jak „Wilk w owczej skórze”. Pani Aneta zdołała z dokładnością zastosować opisy, dialogi, które stworzyły logiczne i ciekawe wątki. Co więcej, to krótkie opowiadanie czyta się z zachłannością i wielką ciekawością, łatwo zapomnieć, iż czyta się opowiadanie a nie książkę. Dopiero, gdy kończy się nam tekst, czujemy rozczarowanie, iż losy bohaterów zatrzymały się w takim miejscu…
Trudno mi się do czegokolwiek przyczepić w tym tekście. Z dokładnością można wyłapać pozytywne strony, które z powieści „Złodziej dusz” trafiły na strony opowiadania „Wilk w owczej skórze”. Mamy więc dawkę nietypowego humoru istot nadprzyrodzonych, oryginalnych bohaterów, świetne dialogi oraz Thorn – czyli miejsce magiczne w polskich realiach. Do tego trochę akcji, śledztwo Dory Wilk i mamy bardzo wciągające opowiadanie, które dla wielbicieli twórczości Anety Jadowskiej (oraz serii z tą właśnie bohaterką, tj. Dorą) staje się lekturą więcej niż obowiązkową.
Jedyną rzeczą, która była dla mnie lekkim minusem, to brak akcji. Nie chodzi o to, iż tam się nic nie dzieje, skądże znowu, jednak brakowało mi nieco ‘ruchu’, że tak powiem. Dodatkowo wciągająca lektura skończyła się zbyt szybko jak dla mnie, ale nie wymagajmy od opowiadania nie wiadomo ile stron. Tyle, ile jest, w zupełności wystarczy, zostawia czytelnikowi odczucie niedosytu, ale jednocześnie kusi go do kolejnej części serii, więc jednocześnie można potraktować to jako rzecz pozytywną:)
Gdybym miała krótko określić całe opowiadanie, byłoby to słowo: rewelacja. Nie chce przesadzać zbytnio i przesładzać, jednak w przypadku „Wilka w owczej skórze” inaczej nie mogę. Świetnie rozegrana fabuła daje czytelnikowi wiele satysfakcji i nadziei na kolejną fantastyczną część serii. Te kilkadziesiąt stron pochłania się w zawrotnym tempie, co może powodować rozczarowanie, ale i radość z pozytywnych wrażeń po lekturze. Mnie pozostają same korzystne wspomnienia i wiem, że do opowiadania wrócę nie raz. Serdecznie polecam!