Drogie życie, czym mnie dziś zaskoczysz? Mam nadzieję, że będzie to coś pozytywnego. Choć twoja zmienność bywa naprawdę nieprzewidywalna. Raz przynosisz zwycięstwa, a innym razem druzgoczące porażki. Tak samo jak ma to miejsce w opowiadaniach Alice Munro, która w charakterystyczny dla siebie sposób przedstawia koleje ludzkiego istnienia.
Nowy zbiór opowiadań kanadyjskiej pisarki to kolejna czytelnicza uczta, która zadowoli wszystkich wymagających odbiorców. Do atutów książki bez wątpienia można zaliczyć bogate psychologiczne sylwetki bohaterów, a także genialnie wykreowany świat przedstawiony, który zachwyca bogactwem szczegółu i różnorodnych emocji. Czternaście nieszablonowych historii z pewnością zmuszą nas do refleksji i głębszych przemyśleń.
W swojej wcześniejszej recenzji innej książki Alice Munro wspominałam, że opisane przez pisarkę historie, stanowiłyby dobry materiał na stworzenie wielu osobnych, dłuższych powieści. Tym razem doszłam jednak do wniosku, że zawarte w „Drogim życiu” opowiadania nie wymagają żadnych ulepszeń czy też „przedłużeń”. Czterdziestostronicowe zawierają wszystko, co najważniejsze i zarazem najciekawsze. Skupiają się one na najistotniejszym zdarzeniu z życia bohatera, analizują jego przebieg a także skutki, jakie wywarło w przyszłości.
Opowiadania liczą około czterdziestu stron, dlatego czyta się je niezwykle szybko i przyjemnie. Co więcej przebieg zdarzeń nie jest przedstawiony tylko z jednej, ograniczonej perspektywy. Narratorami są na przemian mężczyźni i kobiety. Są to postaci z różnych grup społecznych, z różnymi problemami i z różnym podejściem do życia. Postawieni w obliczu traumatycznych wydarzeń często na łamach książki przechodzą metamorfozy i przemiany. Muszę się jednak przyczepić do co poniektórych zakończeń przedstawionych historii. Mianowicie czasami były one dla mnie dość bezsensowne i niezrozumiałe. Odniosłam wrażenie, jakby autorka sama nie wiedziała jak zakończyć daną relację.
Ostatnie cztery opowiadania, zawarte w publikacji, są oparte na rzeczywistych zdarzeniach z życia pisarki. Jako że miałam okazję czytać inną książkę pani Munro pt. „Taniec szczęśliwych cieni”, wyraźnie zauważyłam, że niektóre z opowiadań tam przedstawionych, było zainspirowanych biografią pisarki. Za przykład może posłużyć opowiadanie o dziewczynce, której ojciec był właścicielem farmy lisów. Jak się okazuję ten fakt jak i wiele innych pokrywa się z realnymi doświadczeniami autorki.
Dodatkowo jestem pod wrażeniem doskonałej okładki książki, która w moim odczuciu jest wręcz idealna i perfekcyjnie oddaje klimat zaprezentowanych opowiadań. Na jednym ze skrzydełek książki znajdziemy zapowiedzi kolejnych, planowanych publikacji kanadyjskiej pisarki, które mogą pochwalić się równie dopracowanymi i zachwycającymi oprawami graficznymi. Muszę przyznać, że opowiadania pani Alice Munro stanowią prawdziwe perełki w mojej domowej biblioteczce, zarówno ze względu na wygląd jak i zawarte w nich treści.